Sport zamiast kobiety

Po takich momentach trochę bez sensu, bywa lepiej, taka sobie huśtawka. Czy czegoś się przy tym uczę? Taką przynajmniej mam nadzieję.
Dzisiaj jest w każdym razie lepiej. Byłem na treningu, pomagałem tam potem trochę. Zaraz idę sobie trochę pograć. Wiadomo, to tylko hobby, ale jednak ważne.
Gdyby wszystkie rzeczy, które są tylko dla zabawy wyciąć, to po co wtedy żyć?
Kobiety nie mam, za to mam sport. Nie, żeby to było z wyboru :P

Myślę jednak, że uprawiając sport można się sporo o sobie samym nauczyć. Chociażby tego, że tam też jest czasami zastój, czasami coś ruszy, trzeba tylko właściwą szufladę otworzyć i trochę wysiłku włożyć. Jak w "normalnym" życiu. Nie gwarantuje mi to sukcesu, ale daje czasami satysfakcję. Czasami jestem sfrustrowany, ale widzę, że to też przechodzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!