Jak emocje kierują moim myśleniem.

Może bym się tak nad tym wszystkim nie zastanawiał, gdyby nie te sprzeczności w mojej głowie, o które się potykam. Chciałbym się przytulić do jakiejś dziewczyny, ale jestem sam. Wiem, nie jestem w tym sam. To po części różnego rodzaju lęki, które powodują, że człowiek nie odważa się pewnych rzeczy robić.
W moim przypadku moje lęki przeszkadzają mi też w innych rzeczach, najchętniej, to chyba by mnie unieruchomiły, takie mam wrażeni. Wiem skąd się to bierze, to znaczy, przypuszczam. Tyle, że to nie wyjaśnia ich metod działania. Bo przecież emocje, jak lęki, czy miłość, ból, zakochanie, smutek i inne, jakoś wpływają na nasze myślenie. Przynajmniej na moje.

Gdy jestem zdołowany, to nie wierzę w to, że coś ma sens, że próby zmiany mojej sytuacji mogą zakończyć się sukcesem.
-- Po co się męczyć i wysilać - myślę sobie wtedy -- jak to i tak nic nie przyniesie.
Z drugiej strony, gdy jestem zakochany, albo po mocnej kawie, to czasami mógłbym góry przenosić. To znaczy, zakochanie bije na głową kawę, dostaje się większego kopa, gdy jest się na górce.
Co z tego?
Ból, zakochanie, to w sumie dosyć proste przypadki, bo są one dosyć wyraźne.
Lęki, przynajmniej moje, działają bardziej skomplikowanie. Jak to ze zmęczeniem.
Robię się zmęczony, ale kiedy, dlaczego? Gdy mam się zabrać za zrobienie rzeczy, które sobie zaplanowałem. Takich, które "muszę" zrobić.
Jak mogą mi w tym moje emocje przeszkodzić? Przecież postanowiłem sobie, że popiszę, na przykład pamiętnik rano. Siedzę przed komputerem i żaden głos mi nie mówi "nie rób tego". Emocje często nie mają głosu, to stara część mózgu. One posługują się regulacją moich reakcji fizjologicznych. Robi mi się na przykład gorąco.
-- Gorąco -- myślę sobie i często wstaję, by otworzyć okno balkonu.
-- Głodny jestem -- myślę -- muszę coś zjeść.
Czasami po prostu czuję jakąś pustkę, która znika, gdy zajmuję się czymś innym, zamiast pisaniem pamiętnika, na przykład surfuję po internecie.
Lęki używają też uczucia niepokoju. Wtedy trudniej mi się skoncentrować. Moja pamięć operacyjna zaczyna siadać. Pewnie dlatego, że automatycznie szukam gdzieś niebezpieczeństwa. Nasłuchuję. Kiedyś nasłuchiwałem tak w dzieciństwie , "czy Stary nie idzie", jak to się u nas w domu mówiło.
Mogę też zacząć mieć lekkie uczucie mdłości. Robi mi się trochę niedobrze. Wtedy prościej jest siąść na kanapie i przeczekać. To znaczy, przeczekać co? Jak długo czekać?
To tylko parę przykładów.

Dlaczego się tym zajmuję? Bo nie mam ochot na to, żeby moje lęki, czyli reakcje wyuczone w spieprzonym dzieciństwie, przejmowały zbyt często kontrolę nad moim teraźniejszym życiem. Wbijanie zębów w ścianę, albo odpuszczanie sobie, na dłuższą metę nie pomaga, bo kończy się to w jakimś niewygodnym kącie. Tracę wtedy w dodatku ochotę do życia.
Wolę uczyć się walczyć i żyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!