Emocje w te i wewte

Nie wiem ile dzisiaj kawy, czy herbaty wypiłem. W każdym razie teraz siedzę w kafejce, piję znowu. Trudno mi pisać w domu, to nic nowego. Możliwe, że to nie tylko brak wiary w to co robię, ale też powroty, ocieranie się o dzieciństwo, powodują, że coś mi w tym przeszkadza. Rano musiałem wcześnie wstać, bo było śniadanie, koniec sezonu w szkole, choć jeszcze jutro i w sobotę coś jest.
Wiem, że niektóre dziewczyny mnie lubią, jako trenera, oczywiście. To miłe.
Na koniec, jak już wszyscy poszli, to została jeszcze z tyłu J i L. J mi się tak na zawodach podobała, w sobotę. Jakby była starsza, to bym się nią zainteresował, albo jakbym ja był młodszy. Coś im tam zacząłem opowiadać, jak mi dziękowały za pomoc na tych zawodach. Zamiast z nimi pogadać, zrobiłem im krótki wykład na temat walki ze stresem. Mogłem im po prostu powiedzieć, że dobrze grały, świetnie sobie radziły.
Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy po jakichś 30 minutach, albo jeszcze później.
W każdym razie J jest śliczna. To samo pisałem o innej J, która też tam była. Obie są ładne, ale ta "nowa" J oczywiście bardziej atrakcyjna.
Dlatego traktuję moje emocje trochę tak, na dystans. Wiadomo, gdybym ich zawsze słuchał, to dawno by mnie już na tym świecie nie było.

Pytanie tylko, jak używać emocji, żeby się z dołka wygrzebywać, mieć więcej energii do walki z lękami, czy bezsensem? Wiem, że takie spotkanie z J, jedną, czy drugą, na mnie działa. Pewne rzeczy powodują niejako pozytywny przypływ energii. Jak tym kierować?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!