Galaktyka, a stare przyzwyczajenia.

Siedzę w kafejce, piję kawę. Dużo kawy dzisiaj wypiłem.
Nawet nie czuję dzisiaj fal gorąca. Obserwuję jak schematy lękowe bronią się przed tym, żebym robił coś sensownego, to znaczy, coś co "muszę", czy "postanowiłem sobie"
1. Czuję nieprzyjemne uczucie, czy to duszenie się, czy po prostu niepokój, albo jakiś rodzaj ucisku w okolicach przepony. To tylko jeden z przykładów
2. Mam ochotę czytać wiadomości w internecie, czy może cokolwiek, jakieś blogi.
Ogólnie, to nie czytam pewnych rzeczy rano, takich, które zabierają zbyt dużo czasu, bo są zbyt obszerne. Czytam je dopiero od 16.

Poczytałem trochę artykułów naukowych, w papierowej gazecie. Między innymi o teorii budowy wszechświata. Galaktyki poruszają się za szybko na to, co można zaobserwować. Więc żeby je w kupie trzymać, potrzebne jest trochę masy, by stworzyć grawitację, która je w miejscu trzyma. No, chyba, że przestrzeń jest bardziej zakrzywiona, niż się przyjmuje. Patrząc na to z tej perspektywy, moje problemy wydają się mniejsze. Bo czym ja się przejmuję?
Wiem, tak jestem zbudowany, że się wieloma rzeczami za bardzo przejmuję, to znaczy, tak mnie życie nauczyło dając mi w dzieciństwie po łbie, dosłownie i w przenośni.
Nie znaczy to jednak, że nie mogę próbować tych starych przyzwyczajeń zmienić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!