Rodzice niszczący swoje dzieci

Spać mi się chce, ale napiłem się mocnej kawy, w kafejce. Wczoraj siadały mi nogi na treningu, za dużo tego dobrego. Muszę uważać, bo zbliżam się do momentu w którym mogę nabawić się kontuzji. Sport też bywa formą ucieczki. Uciekam przed pustką w moim wnętrzu, a także przed tym uczuciem niepokoju, czy duszenia się. Coś mi ściska splot słoneczny i takie. Wiem, że to lęki, bo astmy raczej nie mam.

No właśnie, to w sumie zabawne, jak bardzo nasze emocje potrafią nami kierować. Przecież wiem, że nic mi nie zagraża, ale moje emocje mówią mi coś innego. Nic dziwnego, uczyłem się tego całe dzieciństwo, mieć się na baczności, nasłuchiwać, reagować na najmniejszy odgłos, czy to samochodu w oddali, czy skrzypnięcia podłogi w przedpokoju. Nic takiego się ze mną nie działo, obrywałem tylko i grożono mi, że mnie zatłuką, jak psa.
Dlaczego mówię "nic takiego"? Bo akurat przeczytałem w wiadomościach, że ojciec znęcał się przez piętnaście lat nad swoimi córkami. Zaczął gdy jedna z nich miała 5 lat. Matka mu pomagała. Wmawiała dziewczynkom, że to normalne. Radziła, że mają robić odgłosy, gdy ojciec je gwałci, choć pewnie tak tego nie nazwała. Mówiła, żeby ojciec miał więcej satysfakcji z tego. To tylko wycinek tej historii, bo on się też nad nimi w inny sposób znęcał. Oboje rodzice pracowali w szkolnictwie, dziewczyny były w sporcie wyczynowym. Wszystko się wydało gdy jedna z nich skończyła na pogotowiu w psychiatryku. Ojciec groził im, że je zabije, gdy komuś o tym powiedzą. "Należycie do mnie" - mówił. Tak relacjonują te dziewczyny. Ojciec dostał coś w rodzaju dożywocia, matka z 10 lat. Zniszczyli im życie.
Dlatego warto o tym mówić, myślę sobie.
Od razu mi się przypomniało. Nie wiem, czy w Polsce o takich rzeczach się mówi. Czy uczy się tego na lekcjach przystosowania to życia w rodzinie, czy jak to się nazywa. Na lekcjach religii o tym raczej nie mówią.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!