Tak sobie, po prostu dalej

Jestem jakiś zaspany dzisiaj, ale piję kawę, zamiast iść spać, na chwilę choćby.
Wczoraj cały dzień w hali sportowej, grupa którą trenuję zajęła drugie miejsce, zawsze coś. Fajnie było z nimi, bo niektóry z tych małych, to 7 klasa, są trochę zwariowane, ale wesołe.

Potem, zamiast jechać do domu, gdzie pewnie bym siedział w internecie, pojechałem do znajomych Chińczyków na pierogi, gdzie była mała impreza pierogowa. Jak ostatnim razem graliśmy w gry. Jak kto przegrał rundę, to musiał wypić łyka, chyba 56% alkoholu, czy coś. Ja nie piłem, bo padałem na nos i byłem samochodem. Za karę, bo raz przegrałem, robiłem pompki.

Szkoda, że się sezon zakończył, będzie mi tych treningów brakowało, fajnie było. Takie życie, przynajmniej moje, rzadko stoi w miejscu, zmieniam kraje i ludzi. Zjadam akurat ostatnie czekoladki, które dostałem od nich.

Jak jechałem na targ, to widziałem jak na ten basenik tutaj, na tym zamkniętym osiedlu, jakaś niewiasta szła. Gdy wracałem, to widziałem ją, jak się pluskała w tym malutkim baseniku. Nawet myślałem, żeby tam pójść, ale w sumie po co. Nigdy nie byłem na tym baseniku, bo jest za furtką. Nawet tam z ciekawości nie wlazłem, bo taki mały. Pewnie by sztucznie wyszło, jakbym się tam nagle pojawił. I co bym tam robił?

Boli mnie coś łydka, od dłuższego czasu, co ignorowałem. Idę dzisiaj wcześniej spać, myślę sobie. W przyszłą sobotę znowu zawody, tym razem, to ja gram. Eh, coraz mniej się takimi zawodami przejmuję.
Robi się ciepło. Wsadziłem czekoladki do lodówki, bo się nadzienie zaczęło rozpuszczać, coraz więcej lata tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!