10 kg

Piątek, wreszcie. Nie, żebym nie lubił do pracy chodzić, ale człowiek się bardziej na piątek cieszy, jak pracuje, niż jak nie pracuje. Wiem, bo nie "pracowałem" przez ponad dwa lata. Wtedy dzień jest jakiś, trudniejszy do opanowania, struktura się gubi, bo "ma się czas".
W każdym razie, to jestem śpiący, normalka.
Wczoraj wieczorem padałem na pysk, ale umówiłem się z Kudłatym na trening. W sumie, to wiadomo, jak się spać chce, to człowiek nie ma ochoty ruszyć się z domu, ale, jak się umówiłem, to trudno. Strzeliłem sobie filiżankę mocnej herbaty i powlokłem się, na rowerku, zimowymi prawie, wilgotnymi uliczkami.
I jak zwykle, gdy zacząłem coś tam skakać, goniąc latające przedmioty, jak pies goni motyle na łące, to się obudziłem. Zmęczenie gdzieś zniknęło, a może był to wpływ herbaty? I znowu wyszło, że sport mi dobrze robi, mogę się lepiej wyluzować.
Co nie znaczy, że się w nocy ze dwa razy nie obudziłem, bo w ciągu dnia dochodzę już do 3,5 kubków kawy.

Wczoraj jeszcze musiałem przewozić coś na plecach. Załadowałem to do mojego największego plecaka, wrzuciłem na wierzch laptop i dawaj. Nie było to takie ciężkie, bo pewnie koło 12 kilogramów, ale mimo wszystko ciężar mnie jakoś zaskoczył.
Gdybym ważył 10 kilogramów więcej, to musiałbym takie coś codziennie nosić. Myślę, że człowiek się do tego przyzwyczaja, gdy parę kilo więcej waży. U mnie się też waga zmieniała, największa różnica, to chyba 12 kilogramów, albo nawet 14, na przestrzeni lat.
Najniższa waga po obozie sportowym, z treningami dwa razy dziennie i bieganiem o poranku, najwyższa, gdy chyba nic nie robiłem, nawet nie wiem.
12 kilogramów, to 48 kostek masła (hehe, Linka :P nie do wyobrażenia :)
Ale wiadomo, jak człowiek się ciasteczkami dokarmia, to nie jest to problemem, by się takich zimowych zapasów dorobić.

Komentarze

  1. O fuj! Skąd te porównanie?! Fort chcesz z tego masła budować? Bleeee. Zaczynam wśród ludu dostrzegać wyraźnie postępujący kult masła :D
    Ja do 6 kl podstawówki może nie byłam wielkim opasem, ale na tych uwłaczających czci i godności bilansach zawsze miałam "tendencja do nadwagi". I nagle od gimnazjum, kiedy wystrzeliłam w górę sama z siebie zrobiłam się szczupła w lo nawet bardzo szczupła. W życiu nie byłam ani jednego dnia na diecie, a uzależniona od słodyczy jestem od dziecka. Teraz mam wagę unormowaną, max 3 kg w jedną albo drugą stronę. Co zawsze wkurza moje koleżanki, jak mogę być taka szczupła przy moim trybie życia i odżywianiu. O np wczoraj w jedne dzień zjadłam dużą paczkę Schoko Bonsów (skubane są przepyszne) a one spojrzą na liść sałaty i zaraz przybierają :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW !!! A ja targam ponad 15 kg mniej samej siebie :))) Hektolitry potu, półtora roku i całe dni z zakwasami po treningach na siłowni ale warto było

    OdpowiedzUsuń
  3. To dla pobudzenia wyobraźni, bo wiem, że masło i Ty, krzywdy sobie nie zrobicie, jedno drugiego nie zje :P
    Ta, z tymi koleżankami, które tyją od popatrzenia na listek sałaty, z którego wcześniej opędzlowały jakieś łakocie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. 15 kg, to nieźle! :D
    Schudłaś, bo pewnie nie patrzyłaś na liście sałaty ;)
    Ja mam kumpla w klubie, który miał nadwagę, a teraz to ma six-pack, tyle, że on w ciągu tygodnia po 18 już nic nie je. Ja bym się do tego nie nadawał ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam się bez bicia, że dietę niewiele zmieniłam. Zmieniłam ilości i czas jedzenia. Czekolada nadal jest moim grzechem ale pot łzy i zakwasy na siłowni zrobiły resztę . Wolę godzinę więcej pot wylewać niż odmawiać sobie ulubionych potraw :) wcześniej jadałam raz-dwa razy dziennie - teraz jem częściej i staram się nie jeść (dużo) wieczorem :) bo jak mi burczy w brzuchu to kieruję się w ulubionym kierunku - do kuchni

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wprawdzie na siłownię raczej nie chodzę, ale też wolę sobie coś dobrego zjeść i się poruszać, niż się "odchudzać", nic nie robić i głodno patrzeć :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!