Dobra herbata wieczorem

W czwartek wieczorem wpadłem na wspaniały pomysł. Chcę się napić herbaty, czarnej, ale tylko trochę, bo potem nie będę spał, dobrze.
No i zrobiłem sobie. Chciałem mało, wyszło więcej. Potem posprzątałem w kuchni, poćwiczyłem coś tam do paletek i nawet punktualnie poszedłem spać.
Budziłem się mniej więcej co godzinę, choć wiadomo, z dokładnością do kwadransa.
Rano byłem jaki byłem. Jechałem sobie rowerkiem do pracy. Jakiś samochód stoi, z włączonymi światłami na drodze rowerowej. Nie wiem, czy to nie karetka, ciemno. Chcę wyminąć wielkim kręgiem i w ostatnim momencie zauważam, że jeszcze się krawężnik przy drodze rowerowej nie skończył. W sumie, to udało mi się przelecieć, zeskoczyć z tego roweru, lądując miękko na rękach i kolanach. Nowych spodni sobie nie rozwaliłem, to znaczy, nie ma dziury, choć kolana są trochę poharatane.

Mimo wszystko poszedłem na paletki, odkrywając, że mnie trochę jednak skok stawowy boli. To jednak nie powód, żeby nie ćwiczyć i nie grać. Udało mi się wygrać z jednym, z którym często przegrywam. Może dlatego, że nie oczekiwałem wiele od siebie.
Pisząc to tutaj wpadłem dopiero na to, że ten lot nad kierownicą może mieć coś wspólnego z herbatą wieczorem. Kto wie.

W każdym razie, polazłem potem jeszcze do sauny, na jedną sesję i wychodząc z klubu czułem się zupełnie wyluzowany, spokojny.
Myślę, że będąc choćby krótko w stanie spokoju człowiek łatwiej zauważa niepokój. Wiadomo, mam uczucie ciężaru, czy napięcia w klatce piersiowej. Z tym, że jest to prawie cały czas. To chwile spokoju są rzadkością.
Tak po prostu jest - myślę sobie.
Staram się codziennie rano coś tam poćwiczyć, pompki i takie tam. 10-20 minut, nawet nie wiem ile tego jest. Gdy tego nie zrobię, bo "nie mam czasu", czuję się potem gorzej. Gdy zrobię, to wiem, czy mam wrażenie, że coś sensownego już zrobiłem. To jakoś mi siły dodaje.
Wiem że jestem w stanie utrzymać jakiś tam rytm dnia. Niedawno wyczytałem, czy może usłyszałem na YT od paru osób, że im to też pomaga. Poranna medytacja, jakakolwiek by była i trochę ćwiczeń fizycznych. Mój rozbiegany mózg potrzebuje pewnie jakiejś rutyny, jakichś ram, by zachować strukturę myślenia i znaleźć spokój?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!