Nie pokręcony?

Tak sobie piszę mój pamiętnik, także książkę, od lat, czy co to tam piszę. Jest tam trochę wspomnień, analiz. Wracam do tego co było i zdaję sobie sprawę jak pokręcony kiedyś byłem. Wiedziałem, że jestem inny, ale nie wiedziałem na ile i na jakich obszarach. Coś tam zdawałem sobie sprawę, ale uważałem, że tak jest, jestem pokręcony.
Teraz jest oczywiście inaczej. Zmieniłem się, fale emocji nie rzucają mną tak o ściany, łatwiej mi rozpoznać decyzje powodowany ucieczką przed falami gorąca i niepokoju, przed lękiem. Wiem, że uciekam przed pustką, czasami łatwiej mi coś z tym zrobić.
Doświadczenie mówi mi oczywiście, że pewnie dalej jestem pokręcony. Nauczyłem się może lepiej obserwować samego siebie.
Ludzie mówią, że jak ktoś jest pokręcony, to nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślę, że wiele osób wie o tym, ale nie przyznaje się do tego. Dlaczego? Bo wtedy trzeba by się obnażyć, pokazać czułe miejsce, które często boli. Trzeba by zbliżyć się do rzeczy, od których na co dzień się ucieka.
Więc nie wiem, czy jestem pokręcony, nie licząc moich lęków, ale myślę, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak. Więc obserwuję samego siebie, jak zoologowie obserwują jakiś gatunek zwierzęcia.

Idę trochę pobiegać, póki słońce świeci. Pobiegać na luzie, żeby rozbiegać zakwasy, a nie, żeby się zajechać. Zobaczymy, czy mi się to ostatnie uda :)

Komentarze

  1. Jesteś pokręcony, skoro zdajesz się ze mną (uśmiech). Ale zdaje się, że nieźle sobie z tym radzisz.

    PS. A co z Twoją książką? Jak idzie Ci to pisanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie :P
      Jakoś sobie radzę, "miała być tu jakość, wyszło jakoś tako" ;)
      Piszę, parę minut dziennie, za jakichś 1000 lat pewnie będzie gotowa :)

      Usuń
  2. W jakimś stopniu chyba każdy jest pokręcony, prawdziwe pokręcenie zaczyna się jeśli utrudnia życie w ogólnie przyjętym środowisku, które z definicji nie jest pokręcone. Zadziwia mnie ile osób pisze ot tak sobie książki. Nie z myślą o wydaniu, czy coś tylko tak dla siebie. Zawsze myślałam, że mają to na wyłączność tylko "pomazańcy" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym to polega, dopóki jakieś pokręcenie danej osobie, czy otoczeniu nie przeszkadza, to nie jest to problemem. Ktoś może lubić ubierać się na niebiesko, nikomu to nie przeszkadza, oprócz jakichś tam estetów ;) Ktoś za to ma wstręt do wody i bierze prysznic dwa razy do roku, to może spotkać się z mało przychylną reakcją otoczenia, chyba, że mieszka na pustyni w Afryce, choć oni też się tam czasami myją ;)
      Też myślę, że sporo ludzi pisze, jak i sporo wystawia zdjęcia na instagramie, facebooku i innych. Tyle, że trudniej wystawić książkę, bo jest "dłuższa".
      Ja myślę oczywiście o wydaniu, jak mi się kiedyś spodoba to co napisałem, póki co, to piszę dla siebie ;)
      Pisanie pozwala na przemyślenie pewnych rzeczy, spojrzenie na nie z innej perspektywy. To jak malowanie obrazu, trochę. Sama piszesz, to wiesz. Poza tym, podobnie jak malowanie, może mieć znaczenie terapeutyczne. Werbalizacja przeżyć traumatycznych może pomóc w i kategoryzacji, przejściu ze "strasznego" do "po prostu się wydarzyło".

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!