Chwile lęku

W sumie, to czasami po prostu mnie coś dusi. Wiem, że to lęk. - Oddychaj - mówię sobie wtedy. - Oddychaj regularnie.
Więc biorę głęboki wdech, licząc do pięciu, czy ile mi to czasu zajmie, potem staram się wstrzymać oddech i przez tą samą jednostkę czasu go wypuszczać. Na koniec wstrzymać go na bezdechu. Tej metody używają też adepci służb specjalnych USA, Navy Seals, przed trudnymi egzaminami w basenie.
Myślę, że mnie ona też pomaga, choćby sam fakt, że nie jestem zupełnie bezradny wobec tego uczucia, jakbym miał na sobie gumową kamizelkę, które się zaciska na mojej klatce piersiowej.

Ogólnie, to chyba nauczyłem się trochę patrzeć z dystansu na moje emocje. Dzisiaj rano byłem smutny. "
- Smutek, pewnie brakuje Ci z rana serotoniny i dopaminy - powiedziałem sobie.
- Ano - odpowiedział inny głos w głowie. - Tak już po prostu masz.
Smutek pewnie nie zniknął, ale człowiek się nim tak nie przejmował. Po prostu czasami tak mam, jak z lękami.
Wracając do domu czuję lęk, po drodze. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że to może też taki refleks, z dzieciństwa. Kiedyś każdy powrót do domu był związany ze stresem, nie lubiłem tam wracać, wiadomo. Teraz się to zmieniło, lubię być w domu, przez większość czasu, choć nie zawsze się tam dobrze czuję, ogólnie, to jednak tak. Refleks jednak pozostał.
Więc co mam zrobić. Mogę oddychać i rozmawiać sam ze sobą, tłumaczyć sobie pewne rzeczy, które pochodzą z przeszłości.

Komentarze

  1. Tak, to pomoga (choć robię to zbyt rzadko)...

    Teraz Twój dom jest bezpieczny i taki już będzie.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, logika wie, że dom jest w miarę bezpieczny, ale reakcje emocjonalne to inna bajka ;)
      Trzymaj się!

      Usuń
    2. To jeszcze tylko dopiszę, że dla mnie dom to azyl, do którego nie wiele osób ma wstęp. Pewnie to jakieś zjawisko a społeczne albo coś podobnego, ale warto mieć takie poczucie... Przynajmniej w domu...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. To w stylu brytyjskim "my home is my castle" ;)
      Ale do mnie też dużo ludzi nie przychodzi, może dlatego, że nie zapraszam ;P

      Usuń
    4. A może porozmawiać z kimś, kto zrozumie, ktoś odpowiedni... Nie wiem, tak tylko pytam...

      Usuń
    5. Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli? ;)

      Usuń
    6. No właśnie taka samotność, brak poczucia że możemy z kimś porozmawiać, wypluć z siebie smutek, złość i inne "atrakcje".

      Usuń
    7. Ano, dobrze jest mieć kogoś takiego, choć potrzeba "wypluwania" różnych rzeczy jest pewnie trochę indywidualna.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!