Niewidoczne granice lęku.

Wczoraj nie byłem na paletkach, bo hala do której chodzę jest w tym tygodniu zamknięta. Mógłbym pójść w inne miejsce, ale dam trochę mojemu ścięgnu Achillesa odpocząć. To znaczy, na paletki idę dopiero w piątek. I tak w czwartek tu jakieś święto, nawet nie pamiętam jakie to.

Wczoraj leżałem na łóżku, oglądając coś tam na YT i próbowałem się zebrać, żeby wstać i coś zrobić, to znaczy, w tym przypadku trochę potrenować w pokoju. Wiadomo, nie chciało mi się, albo inaczej to ujmując, to raczej znowu jakaś granica lęku, która powstaje i mnie blokuje. Ogólnie, to lubię ćwiczyć, ale gdy mam pewne rzeczy w domu robić, to od razu czuję lekkie problemy motywacyjne. Nie jest to zwykłe lenistwo, jak wtedy, gdy mam pozmywać, czy coś. To po prostu inny rodzaj reakcji. Zastanawiałem się jak przez to przejść i przypomniało mi się, że przecież czasami wystarczy po prostu zrobić jeden krok, czy drugi, wziąć parę głębszych oddechów i uda się przejść kawałek. Ta granica między nie robieniem niczego, sfrustrowany, a robieniem tego, co wywołuje jakiś tam lęk, jest czasami bardzo wąska.
- Duszenie się, czy fale gorąca Cię nie zabijają - mówię sobie.
Przeważnie to nie pomaga.
Wczoraj jednak udało mi się wstać i zacząć coś robić. Myślę, że to też kwestia treningu, nabytego przez codzienne pisanie. Wiem, że dam radę jakąś tam działkę pamiętnika napisać, niezależnie od tego jaki jestem "zmęczony", czy "śpiący". Myślę, że czasami przychodzi mi to łatwiej, bo nabieram wiary w siebie i praktyki. Oddycham głębiej, świadomie, otwieram drzwi balkonu, jak mi się robi za gorąco i tyle. świadomość tego, że dam radę pomaga. To w sumie oczywiste, ale muszę nad tym codziennie pracować. Może nie muszą codziennie, ale robię to codziennie, bo boję się wypaść z rytmu. Gdybym robił to "czasami", albo "co drugi dzień", to zrobiło by się z tego może coś innego. Z "co drugi dzień" szybko mógłby się przerodzić w "jutro, bo dzisiaj jestem zmęczony".

Komentarze

  1. Wiesz że ja Ciebie wspieram cały czas? I czytam wpisy, gdy tylko się pojawiają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wsparcie, choć szczerze mówiąc, to go nie oczekuję, raczej może zrozumienia ;) Ciekawe jak się czyta mojego bloga. Jak mówię, nie jestem zagrożony samobójstwem, depresją raczej też nie. Po prostu walczę z moimi lękami, jak inny walczy z czymś tam innym. Wiadomo, każdy ma lęki, ale nie każdemu one w ten sam sposób przeszkadzają.
    Miło jest mieć stałego czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zrozumienie też u mnie łatwo, staram się czytać tak by wiedzieć o co chodzi, choć przyznaję że od niedawna mam większą świadomość w tym temacie...

      Usuń
    2. To trochę jak z mechanizmem samochodu, czy innego urządzenia, każdy prawie (Ty wiesz najlepiej :P) potrafi korzystać z samochodu, ale nie każdy ma pojęcie o jego działaniu, co czasami też jest przydatne, choć nie dla każdego istotne.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!