Walka, efektywna, albo i nie.

No i tak, siedzę znowu w kafejce, jest niedziela, pochmurno, chłodno, to znaczy, po tych upałach całkiem przyjemnie. Widziałem rano, na ulicy, sąsiada, tego z dołu. Jak jest gorąco, to mówi, że raczej nie wychodzi. Wczoraj wysłałem mu lotka, bo było gorąco. Mam dostać 10% wygranej. Póki co, to we wczorajszym losowaniu było 0, ale jest jeszcze jedno w środę. Moja mama latami grała w lotka, mówiła, że coś tam wygrywa, czy wychodzi na zero. Ja grałem chyba tylko raz.
Znałem jednego matematyka, który mówił, że statystycznie to wie, że ma cienkie szanse na wygraną, ale ma uciechę i trochę ekscytacji, za jedyne parę monet. Co kto lubi.

Obejrzałem znowu coś o PTSD, czy innych stresach. Jak człowiek dusi w sobie emocje, przeważnie nieprzyjemne uczucie swojego ciała, co często jest związane z emocjami, to dusi też pozytywne emocje. Nie jest to dla mnie nic nowego. Wiele ludzi popija sobie, żeby uciec. Wiem, cały czas to powtarzam, przynajmniej w tym, co dla siebie piszę, ale ciekawie było to usłyszeć na YT, z ust jakiegoś tam profesora. Stało się modne popijanie winka. Robią to często kobiety, w weekend, albo wieczorem. Blondi powiedziała, że była u niej lekka afera, w domu rodzinnym, bo jej rodzinka lubi się napić, niektórzy codziennie. Blondi też lubi wino, tym bardziej, że trochę się na tym zna, ale jak ze mną podróżowała, to raczej nie miała specjalnej okazji, bo ja, to raczej nie przepadam, a samemu, to głupio się pije.
Ja to upijam się herbatą, czy kawą. Kofeina też uderza do głowy, powoduje lekką euforię.

Wczoraj na paletkach nie było specjalnie dobrych graczy, bo jakiś turniej był. Grałem z Japonką, o mało co nie przegrałem. Powiedziałem sobie w piątek, że muszę zacząć trochę wygrywać, bo inaczej, to deprecha. Często gram żeby coś ćwiczyć, unikając pewnych uderzeń. Potem, jak przegram, to się złoszczę. Tak to jest z głową, niby logika czegoś chce, ale emocje, te chcą czegoś innego.

Można przetrenować mózg przeżywając coś przyjemnego. Wiadomo, człowiek boi się, że coś złego się wydarzy, ale gdy trafia się wiele dobrych rzeczy, to mimo wszystko, po latach, głowa się przestawi. Wiem, że ja tak mam, ale często nie zdaję sobie z tego sprawy. Dochodzi to do mnie czasami, ale potem zapominam znowu. Jak z paletkami. Nie chce mi się ćwiczyć w domu, myślę, że część głowy uważa, że to nie ma sensu, ale z drugiej strony niektóre uderzenia mi się poprawiły, wiem, przez ćwiczenie.
Niby jest to oczywiste, że jak się nad czymś pracuje, to się coś zmieni, ale moje doświadczenia z dzieciństwa mówią mi coś innego. "Nic nie zrobisz, tak już jest".
Przebić się przez tą ścianę własnych przekonań jest czasami trudno, a czasami jeszcze trudniej. Z drugiej strony, po prostu walczę, niezależnie od tego, jak efektywna jest moja walka.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!