Denerwuje mnie moja skóra

Czuję się nieswojo w swojej skórze, drażni mnie ona. Piję kawę, żeby się jakoś uspokoić, albo z przyzwyczajenia. Staram się powoli oddychać, jak mi się to przypomni, denerwują mnie pajączki w prawym oku.
- Oddychaj - mówię sobie.
To pomaga, trochę.
Wczoraj słuchałem znowu prelekcji tego Kolka. Słucham sobie jej, robiąc równocześnie jakieś ćwiczenia.
- Jak dziecko nauczy się, że ludzie go lubią, to mu to pozostaje w dorosłym życiu, nawet, jak coś nie wychodzi - mówi, coś w tym stylu.
- Ale też bywa odwrotnie, jak matka stanie się narkomanką, czy alkoholikiem, to dzieciak uważa, że to jego wina.
To w sumie oczywiste, tyle, że trudno to odnieść do samego siebie, szczególnie, jak jest się w dołku.
Przypomina mi się, co Bosonogi powtarza, że jest "gównem". To w pewnym sensie smutne, że on sobie nie zdaje z tego, że powtarzając to, po prostu kopiuje to co kiedyś usłyszał, czy poczuł.
- Trauma, to nie wydarzenie z przeszłości - mówi Kolk - bo to było kiedyś. To odcisk tego co było, wpływ przeszłości na to, co się dzieje w teraźniejszości.
Dlaczego więc ludzie powtarzają swoje negatywne przeżycia, czy negatywną opinię o sobie samym?
Naukowcy przypuszczają, że to dlatego, że są do tego przyzwyczajeni. Jak inny do picia kawy, czy biegania maratonu, albo skakania ze spadochronu. Kawa jako tako nie jest specjalnie smaczna, ale ma pobudzające działanie. Bieganie jest męczące, ale człowiek się lepiej czuje, otrzymuje dawkę hormonów, podobnie jak ze skakaniem ze spadochronem. Najpierw strach, ale potem radocha.
Wiadomo, ludzie biorą narkotyki nie dlatego, że lubią się kłóć igłą, czy lubią ich smak.
Uciekanie od teraźniejszości ma różne postacie.
Mnie denerwuje moja skóra, jestem niespokojny. Wczoraj w domu mogłem leżeć na łóżku, oglądać coś na YT, denerwować się, że nic nie robię. Udało mi się jednak zacząć poruszać, coś robić. Nie zawsze tak to wychodzi, ale wiem, do czego dążę. Napiłem się wczoraj kawy, jak przyszedłem do domu, ale przedtem siadłem do pisania pamiętnika. Powoli nabieram tego przyzwyczajenia, wtedy łatwiej przezwyciężyć uciekanie od tego. Czuję się śpiący, zmęczony, głodny, gdy mam zasiąść do pisania, ale co z tego? Wiem, że potrafię przebiec ponad pół godziny, choć jest to bardziej męczące, fizycznie. Więc potrafię wysiedzieć 20 minut, słuchając przyjemnej muzyczki z radia.

Komentarze

  1. To spróbuj wytrzymać bite 6 h słuchania disco polo... Ludzka cywilizacja niechybnie dąży do zagłady. Pamiętaj, że głodny nie jesteś sobą ;p
    Piękne dzień dobry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Disco polo? Gdzie to jeszcze grają, w jaskiniach jakichś?
      Głodny nie jestem sobą, najedzony też nie, bo się śpiący robię ;))
      Pięknego poranka! :)

      Usuń
    2. Oj chyba dawno w Polsce nie byłeś :D niestety ta muzyka przechodzi właśnie swój renesans...

      Usuń
    3. To już wiem, czemu w Polsce dawno nie byłem ;))
      A Ty już opuściłaś swojego bloga, czyniąc z niego sierotę? :P

      Usuń
    4. Przeca oficjalnie zakomunikowałam koniec blogowania już dość dawno. To wisi, bo mi truto żebym chociaż w formie archiwalnej zachowała. Więc wisi.

      Usuń
    5. Ano, ja to bloguję przynajmniej po części ze względów psychoterapetycznych, więc rozumiem, że jak motywacja siądzie, a nie ma jakiegoś konkretnego ceul, to się nie ksce ;)
      Ale miło, że się tu zjawiasz czasami :)

      Usuń
    6. A pewnie, że będę! :D
      Sama zabiłam się narzuconą formułą blogowania, która dość mocno mnie zniechęciła. Zabrakło mi dystansu, a teraz tak jak mówisz nie mam już motywacji. Przez chwilę myślałam, że reanimuję, bo w dużym skrócie znalazł się wydawca, który chciał go przerobić na wersję papierową, ale przy moim częściowym współfinansowaniu. Nie spodobały mi się warunki umowy i odmówiłam. Później jakoś nie chciało mi się już drążyć tematu i próbować u innych. A teraz nawet miałam ochotę wrzucić jedno zdjęcie (ściany, na której rysuję) ale z jednej strony mało już kto tam zagląda (o dziwo nadal są szaleńcy, którzy to robią) a z drugiej nie chciałam robić im nadziei, że zacznę znowu go prowadzić. Koniec końców nie dzieje się nic. I chyba mi z tym dobrze.

      Usuń
    7. Tak to czasami bywa, jak się ma wysoko poprzeczkę, czasami się przeskoczy, tych 6 metrów, a czasami nie ;)
      Ja się nie zastanawiam nad wydaniem bloga, więc sobie tak po prostu piszę, na luzie, nie muszę się też martwić, czy ktoś przyjdzie i to przeczyta. Ktoś tam się zawsze znajdzie, ale jak widać, komentarzy nie mam wiele więc tak dużo ludzi się nie interesuje. Ogólnie, to Youtube przejął rolę bloga, to znaczy, gdy chce się coś pokazać. Chyba, że piszę się jakiegoś fachowego, czy politycznego, czy coś, z tego co słyszałem.
      Może Ci się kiedy zachce, a może nie :D

      Usuń
    8. Już mówiłam, że dla mnie jesteś blogowym nonkonformistą :D Estyma!

      Usuń
    9. Eh, dzięki, o ile to miał być komplement :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!