Nie lubię kleszczy

Pojechaliśmy z Blondi nad rzekę, bo ładna pogoda, a podobno woda nawet czysta, bo Blondi się w tamtych okolicach kąpała, to wie.
- No dobra - myślę sobie - nie każda rzeka jest brudna.
Znaleźliśmy nawet coś w rodzaju małej plaży, przy której rosły dęby i inne takie. Położyliśmy kocyk na suchych liściach, w cieniu.
- Tu mogą być kleszcze - mówię.
- Eee tam, za ciepło jest - mówi Blondi - na pewno nie ma.
W wodzie było pełno małych rybek, więc nie była do końca zatruta. Za drugiem razem jak do niej weszliśmy, to nawet zanurzyłem głowę. Nie po to, żeby coś zobaczyć, bo krystaliczna ta woda to na pewno nie była.
Po powrocie do domu siedzimy sobie na balkonie, słoneczko świecie, ale nie mnie na głowę, więc jest spoko. Tyle, że na raz widzę kleszcza, na moim przedramieniu. I tak dobrze, że się nie próbował schować. Jakoś go wyjąłem, ale widać mało dokładnie, czy zgrabnie, bo teraz, po dwóch dniach mam czerwone i swędzące miejsce. Zobaczymy jak się to rozwinie. Nie przepadam za kleszczami. Zamówiłem w aptece jeden środek na kleszcze, drugi kupię może w aptece, bo w weekend mamy jechać w skałki, gdzie na pewno są kleszcze, to wiem, bo znam to miejsce.
Pożyjemy zobaczymy.

Komentarze

  1. "Za gorąco na kleszcze"? Dla nich nigdy nie jest za gorąco niestety ja staram się profilaktycznie zabezpieczać przed kleszczami różnymi środkami z drogerii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już kupiłem preparaty ;) Też jeszcze nigdy nie słyszałem, że im może być za gorąco. Za zimno to tak, bo się wtedy nie ruszają, czy bardzo powoli. Robili badania i -10 to im nic nie robi, w pralce 40C też przeżyją.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!