Inna rzeczywistość

Obudziłem się rano i nic nie miało sensu. Czułem się staro, bez jakiegoś celu, zmęczony.
- Masz niski poziom dopaminy - pomyślałem sobie. - Pewnie Ci w ciągu dnia przejdzie.
Staram się takie dołki zapamiętywać, by wiedzieć, że się zdarzają. Teraz piję kawę i czuję się lepiej. Gdyby nie to, że muszę do roboty, to bym pewnie leżał pół dnia w łóżku, oglądając coś tam na internecie, aż głód mnie wygoni.
Wiem, że mam takie dołki. Nie są one przyjemne, wiadomo, kto lubi uczucie, że jego życie jest bez sensu. Nie miałem jednak myśli samobójczych. Zawsze coś. Zauważyłem, że nie oddycham głęboko, co w sumie też jest normalne, jak człowiek jest w dołku.
Czym był ten dołek spowodowany? Może tym, że się z B nie spotkałem, wczoraj po południu, może tym, że mnie kumpel wkurzył na paletkach w sobotę? A może też tym, że nie mam planu na życie?

Kiedyś nie planowałem swojego życia, bo po co, jak człowiek chce się zabić, a jak coś zaplanuje, to i tak z tego nic nie wychodzi? To znaczy, z niektórych rzeczy coś tam wychodziło, ale emocjonalnie jestem przyzwyczajony do bezradności. Tego człowiek uczy się w dzieciństwie, reakcji na problemy. Jak mnie bito, to nie wolno było mi się bronić, musiałem jeszcze w dodatku potem przeprosić.
- Idę przeproś Tatusia - mówiła mi czasami Mama po tym, gdy odstałem karę w kącie.
Szedłem potem, z palącą jeszcze od uderzenia twarzą do "Tatusia".
- Przepraszam Tatusiu - mówiłem, stojąc oczywiście na baczność - już więcej nie będę. 
- K..wa - myślę sobie, nie czując wyrzutów sumienia, że tak się o własnej Matce wyrażam.
To nie była kwestia racji, czy winy. Jak człowiek oberwał, to dlatego, że był winny, choćby dlatego, że istnieje. To jak z policją, kiedyś. Jak chcieli człowiekowi mandat wlepić, to tak długo szukali, aż coś się znalazło. Staremu też się to przeważnie udawało, temu warto go było unikać, schodzić mu z oczu.
W każdym razie, jak człowiek się nauczył, że nic na to nie może poradzić, jak mu źle, oprócz tego, żeby uciec, gdzieś tam daleko, w głowie, to tak potem ma.
Wczoraj oglądałem zwierzenia jakiegoś złodzieja i ćpuna, który się podobno nawrócił. On miał znowu inną piłkę, bo jego rodzina się rozeszła, ale mieszkali w tym samym mieszkaniu. On z matką, w jednym pokoju, jego ojciec z kochanką, w drugim. Ojciec się do niego podobno nie odzywał, a wspólna kuchnia stwarzała dobrą okazję do awantury, że jakaś łyżka leży tutaj, a nie tam.
Poj...nych rodziców jest pełno. Ten opowiadający sam się w takiego zmienił, choć tego nie chciał.
Wypaczona psychika, to spojrzenie z zewnątrz. Od środka to pustka i uczucia, od których się ucieka.

Wczoraj rano poczułem jak znowu mnie coś dusi.  Oczywiście, dusi mnie często, ale przeważnie nie zdaję sobie z tego sprawy. Uciekam w nadmiar kawy, albo oglądanie, czy czytanie czegoś na internecie. Wszystko, byle nie mieć własnych myśli i uczuć. W takich przypadkach kontrolowane oddychanie pomaga, a także świadomość, że to tylko emocje z przeszłości, rzeczywistość jest często inna.

Australijczycy sporo piszą o problemach z psychiką. Akurat dzisiaj jest artykuł o facecie, który część życia spędził w sierocińcu, część pijąc na ulicy, a w wieku 45 lat, po tym jak żył w lesie, został potrącony przez samochód i tak dalej, rzucił narkotyki. Poszedł znowu do szkoły, bo rzucił ją mając 14 lat. Teraz, koło sześćdziesiątki ma doktorat z socjologii, na temat trudnego dzieciństwa.
Podobno było 500.000 dzieci w sierocińcach, czy rodzinach zastępczych, w XX wieku w Australii.
Ciekawe ile jest w Polsce.
http://www.abc.net.au/news/2018-09-03/gregory-smith-journey-into-the-woods/9915680

Komentarze

  1. Ale teraz jest inna rzeczywistość - jesteś choćby tu, ktoś czyta, jest po drugiej stronie monitora - nic z przeszłości co złe nie wróci. Wiem że ciężko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się skojarzyło, żeby to wyrazić w języku samochodowym.
      - Olej mi kapie z silnika - mówię.
      - No, to nie za fajnie - słyszę - w dodatku masz brudne opony widzę.
      - Opony jak opony - mówię - ale ten wyciek.
      - Wiesz, jak tak miałem kiedyś z kaloryferem, kapało z niego, a potem przestało, nie przejmuj się. Ale weź umyj sobie te opony, to wtedy będziesz miał samochód jak nówkę :)
      Trauma to nie wydarzenie w przeszłości, ale jego odcisk na mózg, z objawami w teraźniejszości ;)
      Z tego co słyszałem, to wielu ludziom, którzy mają jakiś taki problem, nie chodzi o pocieszanie, czy współczucie, czy coś, ale o próbę zrozumienia. To jakby mówić w obcym języku, każdy kiwa głową, ale reagują mało adekwatnie do tego co się mówi. Ciekawe jak to Czarny odczuwa, czy on lubi współczucie :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!