Obcy na ziemi

Budzę się w sobotę. Mógłbym się jeszcze wylegiwać, ale jakoś nie mam ochoty. Nie dlatego, żebym był taki pracowity, czy miał wielkie plany na weekend. Powód jest bardziej prozaiczny. Gdy tak sobie leżę w łóżku, o 6.30 nad ranem, zauważam, że czuję niepokój.
- Mhmm, czujesz niepokój - mówię sobie.
Puszczam sobie jakąś muzykę, to może trochę pomaga, przynajmniej w obserwacji tego uczucia.
Oddycham głęboko, ale coś w mojej głowie nie lubi tego. Najchętniej bym się pewnie jakoś schował w sobie, uciekł, gdzieś tam daleko. Nie robię tego, bo niby jak, oznaczało by to, żebym znowu oglądał jakieś głupoty na YT, tylko po to, by nic nie czuć, albo czuć mniej.
Oddycham więc, głęboko i powoli, starając się poczuć swoje ciało. Mindfulness, to popularne ostatnio słówko. Kiedyś, to chyba jakaś forma Zen może była, albo medytacji, ale, wiadomo, Zen nikogo nie rusza, a mindfulness, to lekarstwo na wszystko.
Reality, Lost Frequencies
- Ch.j z tym wszystkim - myślę sobie często w takich momentach - czym ty się ku..a tak przejmujesz.
Wiem, albo tak sobie myślę, że ten niepokój, to mam wytrenowany. Za dziecka nie wolno nam było leżeć rano w łóżku, trzeba było wstawać, niezależnie od tego, czy świątek, piątek, czy sobota, czy było coś do roboty, czy nie.
Stary oczywiście się wylegiwał czasami, ale on pracował, a my byliśmy tylko gnojkami, które nawet na siebie nie zarabiały. Wot, zdrowe podejście psychopaty, czy jak go tam nazwać, takiego rodzaju pojeba.
- Trzeba mieć szacunek dla rodziców - gdy to słyszę, uśmiecham się pod nosem.
- Taa - myślę sobie - ludzie są poje..ani, takie wypowiedzi to przykład tego, jak dzieli się świat na czarny i biały. Tyle, że wiadomo, takie głupoty pieprzą tylko niektórzy. Jak ktoś ma coś w głowie, to nie powtarza tego jak papuga.
Może kiedyś dojdzie do tego, że ludzie poważniej zaczną o niektórych rzeczach mówić, tak, jak zaczęli trochę o tym, że nie każdy ksiądz jest święty.
Mnie to rybka, nie chodzę do kościoła, dla mnie to organizacja ideologiczna, jak każda inna. Jak nie ma kontroli, to poj..by zaczynają robić co im się żywnie podoba.
Są ludzie i ludziska, zawsze tak było i pewnie tak zostanie, bo to wcale nie tak dawno temu z drzew zeszliśmy.
Tak się zastanawiam, jakby to było, jakby jacyś obcy na ziemi wylądowali i mieli IQ, no takie, ze 2.000. Czy oni by wtedy rozróżniali między nami, a prosiakami, które jemy na śniadanie?
Czy może by uznali, że lepiej się przyglądać wiewiórkom, bo są do nich z kształtu podobne, na ten przykład. Ja też raczej ciężkich dyskusji z dwulatkiem, czy jakimś pijakiem nie prowadzę, bo wiem, że radocha mała. A na wiewiórki sobie chętnie popatrzę, choć ani nie mam 2000 IQ, ani nie jestem Obcym, przynajmniej nie w dosłownym tego słowa znaczeniu :P

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!