Ludzie, to czasami...

Lekki uśmiech rozrzewnienia wywołał na mnie tytuł artykułu, mówiący jakoś o traumie, bo komuś w wieku 18 lat zginął ojciec w wypadku. Fakt, po Mamie długo byłem w żałobie. Ale po Starym? Po pierwsze, to zmarł on niedawno, a moja osiemnastka leży w odległej przeszłości, po drugie, to raczej wątpię, żebym miał traumę po jego śmierci.
Jako dzieciak marzyłem o tym, że ktoś pewnego pięknego dnia zapuka do drzwi naszego mieszkania i powie grobowym głosem - Bardzo mi przykro, ale Wasz ojciec nie żyje, zginął w wypadku.
Wiem, że umiałbym ukryć moją radość, tak jak umiałem maskować inne moje emocje. Wiem, jak się zachować w takiej sytuacji.
Tak mi się to tylko skojarzyło. Myślę, że może rzeczywiście mam niektóre kawałki mózgu zakręcone w drugą stronę. Nie uważam tego za nienormalne, po prostu wyuczone reakcje, trochę inaczej.

Myślę, że jak ktoś nie wychował się w nieco odmiennych warunkach, to może mieć trudności z wczuciem się w sytuację. To raczej oczywiste. 
Ja na przykład z moim starym, chyba do końca średniej szkoły, nigdy normalnie nie rozmawiałem, w sensie rozmowy. Sama ta myśl jest w pewnym sensie abstrakcyjna. Po pierwsze, to nigdy by mi nie przyszło do głowy dobrowolnie do niego podejść, po drugie, to dzieci i ryby głosu nie mają.
A poza tym, to trudno się z kimś rozmawia, kto jako argumentu używa "zaraz cię strzelę w ten głupi pysk". Ta opcja była też często egzekwowana, najczęściej bez ostrzeżenia.
Wiem, istnieją ludzie, którzy powiedzą - On Cię na pewno kochał, na swój sposób.
Wiadomo, ludzie mówią różne rzeczy.
Moja Siostra mówi - Ja myślę, że On cię po prostu nienawidził.
Zabawne jest słyszeć opinie osób, które próbują sobie jakoś poustawiać rzeczywistość, jak moja ciotka, która twierdzi, że On był dobrym człowiekiem, ale równocześnie przyznaje, że jak była u nas w domu na urlopie, ze swoimi dziećmi, to wyjechała wcześniej, bo nie mogła patrzeć  jak on nas traktował.
Nie trzeba płacić za bilet, by pójść do kina, teatru, albo do cyrku, żeby mieć dobre przedstawienie, jak ma się taki dom rodzinny.
Pisząc to mam lekki uśmiech na twarzy i jeszcze włosów nie uczesałem, wiem, powinienem od dłuższego czasu do fryzjera. Może dobrze, że nikt mnie akurat nie widzi.
W każdym razie, to ja sobie myślę - Ludzie, to czasami naprawdę pojeby.

Komentarze

  1. Ja się nie znam, ale myślę że nie można mówić że taki ojciec kocha na swój sposób. Chyba że słowo "kocha" potraktujemy jako antonim. Nigdy bym tak nie określił osobę, która robiła to co robiła (nie wchodząc w szczegóły), a jeśli ktoś mówi że on "kochał na swój sposób" - to albo nie rozumie co się działo w domu, albo nie chce zrozumieć, albo się wypiera tego co w tym domu było.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!