Odkurzone mieszkanie

Mieszkanie mam teraz dosyć dobrze odkurzone, bo w czwartek wieczorem przyszedł odkurzacz. To znaczy, nie przyszedł sam, ale przyniósł go spocony kurier, bo czwartek był raczej gorący.
Próbowałem go już trochę w piątek wieczorem, nie za bardzo, bo nie chciałem sąsiadowi z dołu hałasować. Tak do porządku odpaliłem go w sobotę, do tego musiałem trochę kabli uporządkować, żeby się nie zaplątał. Potem patrzyłem jak jeździł po mieszkaniu. Po pierwszym zwiedzeniu mieszkania odkurzacz zrobił mapę. Teraz mogę sobie wybrać pokój, który ma odkurzyć. W dodatku można podłączyć przystawkę do ścierania na mokro. Cudów nie ma, ale trochę kurzu z podłogi na mokro też zetrze.
Sterowany jest on przez telefon komórkowy. Głośność jest całkiem spoko, tak, że mało co go słychać z pokoju obok. Można mu też ustawić strefy z zakazem wjazdu, albo dokładniej podzielić rozkład pokoi. W każdym razie, to mieszkanie jest teraz w miarę odkurzone i wygoda jest niezła.
Muszę wstawić zdjęcie ;) To znaczy, odkurzacza, a nie czystego mieszkania.

Wczoraj byłem znowu na bouldern, z Blondi i jedną kumpelką. Fajnie było, bo to dobre przygotowanie do wspinaczki na ściance, czy w skałkach. Poza tym, to nawet to lubię, bo ciągle są nowe drogi. Potem dobra kawa, bo jest tam w tym kompleksie kafejka. Do kawy reszta ciasta, które mi kiedyś Blondi dała, a ja je zamroziłem. Wolę takie ciasto dzielić z kimś, niż samemu wcinać.

Takie okurzone mieszkanie dodaje motywacji do dalszego sprzątania go, powyrzucania zbędnych gratów. Pracuję nad tym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!