Nowa lina

Mieszkanie nadal w miarę odkurzone. Właśnie kupiłem sobie nową linę, bo na tej starej boję się wspinać, a byłem z Blondi w skałkach, pod namiotem. Fajnie było, tyle, że miałem potem zakwasy przez parę dni.
Fajny był wiatr gdy szliśmy grzbietem skałek. Wiało naprawdę i wiatr rozbijał się o stromą ścianę po której wierzchu szliśmy. Huczało jak samolot odrzutowy, gdy powietrze skompresowane na skale uciekało w górę.
W każdym razie to moja lina jest już trochę stara, niby jeszcze wytrzyma, też nie wspinam się ekstremalnie, ale boję się już trochę, nawet nie o siebie, ale o Blondi, bo głupio, jakby na mojej linie poleciała.
Wiem, że jestem najczęściej zbyt ostrożny i lina by jeszcze długo wytrzymała, ale wszędzie radzą, żeby leciwą linę, czyli taką która ma więcej niż 6 lat i jest używana, kiedyś wymienić.
Poza tym, to nic nowego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!