Powolny wydech

Siedzę sobie w kafejce hali wspinaczkowej. Gdzieś po drugiej stronie tego wejścia, czy baru, dzieci mordy drą, jak to dzieci. Tam jest taka mała hala, w sumie, dla dzieci. Hala, pomieszczenie, powiedzmy sobie. Jestem tu sam, bo Blondi, z którą się normalnie wspinam, była na jakiejś nocnej imprezie. Niech zazdrości, że nie może się wspinać. Napisałem jej wiadomość na Whatsapp. W Polsce chyba nie tak wiele ludzi tego używa, takie mam wrażeni. Chociaż teraz, to może więcej niż kiedyś, nie wiem.
W każdym razie, to jestem wyluzowany, bo wysiłek fizyczny, koncentracja na ruchu, powodują, że się odprężam. Poza tym to naciągałem się potem z pół godziny. Strasznie się zrobiłem nierozciągnięty. Mam zamiar znowu nad tym popracować, tak trochę regularniej, bo tragedia w jednym akcie. To też przez to biodro, które mnie boli, dokładniej, to chyba ten zginacz. Ostatnio próbowałem podnieść wyżej nogę i mnie zabolał, ostro. Bez sensu. Cała prawa strona biodra wydaje się być pospinana. Nic dziwnego, bo używa się jej w paletkach. Nie naciągałem jej do porządku, więc mięśnie się pokurczyły.

Emocje to ciekawa rzecz. Coraz lepiej udaje mi się chyba wyłapywać momenty, gdy coś się zmienia, gdy zaczynam się dusić, albo coś mi splot słoneczny ściska.
- To lęk - mówię sobie w takich momentach - niepokój.
Próbuję zrozumieć jak to się dzieje.
- Jak lęk mnie kontroluje? To znaczy, emocje - zadaję sobie to pytanie.
- W jaki sposób wpływa on na moje decyzje, przecież to inny obszar mózgu?
To znaczy, coraz lepiej rozumiem ten mechanizm.
Logika i emocje są połączone niejako wspomnieniami. Chodzi mi tu o wydarzenia na przykład traumatyczne. Jak dostało się w łeb w ciemnym kącie, to człowiek będzie się starał tego kąta, czy zaułku unikać. Nawet "podświadomie". Podobnie, jak kogoś pies ugryzie, to potem boi się do jakiegoś psa podejść, choćby nawet małego, w ekstremalnym przypadku.
Na myśl o tym ciemnym zaułku budzi się wspomnienie tego, co się wydarzyło. Jest ono jako emocja zapamiętane w układzie emocjonalnym, limbicznym. Człowiek pomyśli "zaułek", to tak, jakby przełączył pstryczek, budzi się parę połączeń neuronowych w hipokampie, który należy do układu emocjonalnego. On mówi emocjom "kurna, zaułek, trzeba spieprzać". Wtedy reaguje amygdala. Wysyła parę hormonów w obieg, to znaczy, do układu krwionośnego.
Wtedy ja czuję jak mi serce zaczyna coś mocniej bić? Nie, tego raczej nie, za to coś łapie mnie za klatkę piersiową i zaczyna ją ściskać. To odwraca moją uwagę od tego głupiego tematu "zaułek". Przestaję o tym myśleć i jest lepiej.

Dlaczego mnie tak te emocje, czy niepokój interesują? Prosta piłka, mieszają mi one w głowie, przeszkadzają. Ostatnio, to znaczy, w tym tygodniu, wziąłem parę dni wolnego. Pojechałem sobie na rowerku do sklepu, kupić jakieś tam listwy do podłogi. Prawie, że cały czas coś mi lekko przeszkadzało w oddychaniu. Przez to, że jestem przyzwyczajony do samoobserwacji, wyłapuję coś takiego. To taki gruby przykład, prosty. Inne rzeczy są trudniejsze do wyłapania, gdy na nie nie zwracam uwagi. Gdy jednak wiem, że występują, jak się przejawiają, to łatwiej i je wyłapać.
Dzisiaj rano siedziałem sobie przy stole, sobota rano. Pomyślałem o tym, co ma w ciągu dnia zrobić. Już sama myśl o tym, że po południu będę sam w domu spowodowała, że coś mnie zaczęło lekko dusić.
- Aha, duszę się trochę - pomyślałem sobie.
Akurat się tu dzieciaki zwaliły, straciłem trochę wątek. Idę do domu. Poza tym, to kawa mi się kończy.
W każdy razie, to poprzez poranną medytację uczę się wywoływać uczucie spokoju, a przynajmniej powolniejsze oddychanie, bo powolny wydech pomaga. To nie żaden hokus pokus, ale aktywowany jest układ wegetatywny, przy powolnym wydechu, ten do uspakajania organizmu. Może dlatego nadymamy policzki i powoli wypuszczamy przez nie powietrze, to nic innego, niż powolny wydech. Ciekawe, czy to rzeczywiście dlatego.

Komentarze

  1. Ja nie używam tego what coś tam. W ogóle ograniczam korzystanie z internetu i sms na rzecz standardowych kontaktów.

    A wrzeszczących dzieci bardzo nie lubię :[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, standardowe kontakty, to pewnie telefon i osobiste spotkania, czy jak?
      Ja mam przyjaciół czy znajomych w innych krajach i na innych kontynentach, czyli także w innych strefach czasowych, więc czasami prościej coś tam krótko napisać niż próbować się dogadać przez telefon. W dodatku, przez ten what-jaktam, to też można telefonować, to znaczy, za darmo. Z SMSów raczej ie korzystam. Tym what, czy są też inne, można sobie też zdjęcia przesyłać. Ja korzystam głównie z dwóch różnych programów. Za to nie mam facedoofa ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!