Lądowanie na masce

Tak sobie wracałem w piątek po sporcie, wyluzowany, bo w dodatku po saunie. Kropił lekki deszczyk, było już ciemno. Jak skręcałem na główną drogę w stronę domu to zjechałem w lewo z drogi rowerowej, wjeżdżając na główną drogę, dwupasmówkę, by potem znowu wjechać na rowerową. Na podporządkowanej zatrzymał się samochód, czarny. Pokazałem mu, że skręcam w prawo.
- Widzi mnie, dlatego się zatrzymał - przeszło mi przez głowę.
Gdy byłem na wysokości jego maski ruszył on jednak nagle. Zobaczyłem maskę zbliżającą się do mnie, więc odruchowo po prostu się jakoś na niej położyłem, wypuszczając rower z rąk. Samochód zatrzymał się gwałtownie, ja stałem już jakoś na nogach, w lekkim szoku.
- Wszystko w porządku - zapytał kierowca, który wyskoczył z samochodu.
- Ze mną w porządku - mówię.
Zeszliśmy na chodnik, ja, wlokąc mój rower.
On jeszcze raz zapytał, czy wszystko ok. Potwierdzam, że tak, ale że rower oberwał.
- Podjadę kawałek do przodu, na parking - mówi w końcu.
Podjechał więc może z 10 metrów. Stoimy tam i dyskutujemy trochę, na spokojnie, co się w sumie stało.
- Zupełnie cię nie widziałem - mówi on .
- Ja jechałem na zielonym - brzmi moja wersja.
- Tak, ale skręciłeś na drogę, na której było czerwone - mówi on.
Patrzymy w tamtą stronę, a tam akurat rowerzystka identycznie jak ja ścina zakręt.
- No właśnie - mówi on, patrząc na nią. - Jak skręcasz w lewo, to wjeżdżasz na drogę z czerwonym.
- Ja miałem zielone - dodał jeszcze.
Jakoś żaden z nas nie kwapi się do tego, żeby dzwonić po policję, choć komisariat jest może 500 metrów dalej. Chyba żaden nie jest pewny kto tu winny i w ogóle. Na koniec okazuje się, że on ma polskie nazwisko, więc może ma we krwi brak zaufania do służb porządkowych.
- Postaw rower do góry nogami - mówi.
Tylne kółko jest ok, ale przednie nie chce.
Próbujemy coś z tym zrobić.
- Dobrze, że się na tym znam - mówi on.
Niewiele ta jego wiedza daje, gdy próbujemy ręcznie wyprostować ósemkę.
Na koniec wypinam przedni hamulec i kółko jakoś się tam kręci, mimo, że o coś ociera.
Robimy sobie zdjęcia dokumentów. On mówi, że podzieli się kosztami, jak coś drożej wyjdzie. Na jego samochodzie nie ma śladów, choć mnie się wydawało, że kawałek plastiku widziałem na drodze, ale może już tam był. Wypadki chodzą po ludziach.
Proponuje, że mnie podwiezie do domu, otwiera drzwi bagażnika, tego swojego kombi, ale widzę, że jest on zawalony, więc jest mi to zbyt skomplikowane.
Jakoś dojeżdżam do domu, plując sobie trochę w brodę, że takie coś mi się zdarzyło. Próbuję potem bezskutecznie naprawić to kółko, idę przez to dopiero po północy do łóżka. Zastanawiam się jak to zrobić, bo chciałem w sobotę na sport i w ogóle, skąd tu teraz nowe kółko. To całe zamieszanie i pewnie też to puknięcie powoduje, że jestem wybity z rytmu. Minimalnie czuję kolano, ale w sumie, to w normie.
Rano też z tym kółkiem walczę, bezskutecznie do momentu, gdy wpadam na pomysł, że przecież mam klucz do szprych. Udaje mi się je jakoś wyprostować, na tyle, że mogę używać roweru, to znaczy, założyć hamulce.
Zgodnie z zasadami psychologii informuję grupkę ludzi o tym, co mi się stało. To pomaga w przezwyciężeniu traumy, która może się po takim czymś jakoś tam pojawić. No i tyle.





Teraz siedzę w kafejce hali wspinaczkowej. I tak sobie chyba nowe kółko kupię, bo to jest jednak powyginane i nie dam rady hamulców dociągnąć. Mam kółko z dynamem na ośce, więc nie jest super tanie, ale też nie super drogie, jak na kółko do roweru.
Takie przypadki dają mi trochę do myślenia. Jakiś tam rodzaj straty przypomina o tym, że życie nie jest wieczne, więc nie ma się co tak bardzo wieloma rzeczami przejmować.




Komentarze

  1. Nie wiem jak jest z tym w Niemczech. W każdym razie to tylko materiał, który można wymienić. Zgadza się - to strata, konieczność wydania pieniędzy, ale to tylko rzecz. Ważne że Tobie się nic nie stało, bo nie da się ot tak wymienić kolana czy ręki :) Pozdrówy!

    (zgubiłem link do Ciebie, bo komp był w naprawie i straciłem wszystkie linki, dobrze że dałeś u mnie komentarz)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!