Znowu w hali

Blondi napisała mi, że ma wiadomości. Przez głowę przeleciało mi od razu mnóstwo myśli. Pewnie poznała kogoś, myślę sobie, albo przeprowadza się do innego miasta. Z Blondi znamy się od lat, byliśmy nawet krótko razem, nie muszę dodawać, że ona zerwała, pisząc mi wiadomość z jakiegoś statku, bo pojechała na ekspedycję. Ktoś by powiedział, że to zły styl, zrywanie wiadomością. Może mi to wtedy przyszło do głowy, jakoś o tym zapomniałem. Teraz, gdy o tym piszę przypomniało mi się to jakoś.
W każdym razie to wiadomość była taka, że Blondi ma pracować dwa tygodnie, gdzieś tam na wybrzeżu, a potem miała by dwa tygodnie wolnego. Moglibyśmy się wtedy gdzieś wybrać, znaczy, razem. Po jakimś czasie, godzinach czy dniach, zrelatywizowała, mówiąc, że weekendy ma zajęte. Nie skonkretyzowała. Teraz wychodzi na to, że może te wolne dni jako urlop na przyszły rok przenieść, więc ja niejako wypadłem z grafika.
Siedzę znowu w kafejce hali wspinaczkowej. Nie wyrwałem nic nowego, znaczy, nowej drogi, choć próbowałem paru. Nie liczę tu tych łatwiejszych stopni trudności, zielonych, chodzi mi raczej o niebieskie. Myślę, że nową niebieską dam zrobić następnym razem.

Ciekawe jak człowiek jest uzależniony do emocji, jak one nim kierują. To może być zarówno pozytywny wpływ, coś człeka pasjonuje, motywuje, albo negatywny wpływ, gdy czuję się obręcz zaciskającą się na klatce piersiowej, pustkę, bezsens, albo w afekcie narobi się bałaganu. Morderstwo w afekcie, albo samobójstwo bo coś tam w głowie powiedziało, że nic nie ma sensu, nic się nie zmieni.
Tak myślę działa czasami moje "zmęczenie". Organizm mówi mi, że nic nie warto robić, lepiej odczekać, aż coś samo się zmieni, przeczekać po prostu do następnego dnia. W ten sposób spędziłem paręnaście lat mojego życia, całe dzieciństwo i parę lat jako nastolatek. Wiadomo, buntowałem się, gdzie się dało, ale jak dostawałem w pysk, czy mi zabraniano moich ulubionych rzeczy, hobby, to nie mogłem na to nic poradzić. Gdybym wtedy miał jakiś środek, by mojego Starego usunąć z mojego życia, to chyba bym się nie zawahał. Gdyby mnie jednak policja złapała, to też pewnie bym tak siedział na przesłuchaniach, z kamienną twarzą. Ciekawe czy bym powiedział dlaczego to zrobiłem, gdybym to zrobił. Mój Stary zmarł na koniec sam, miał pewnie ponad 70 lat, czy ileś tam, nawet nie wiem. Musiałbym policzyć. Na koniec miał demencję. Siostra mówiła, że to dlatego, że nie chciał pamiętać tego, jaki był, czy coś w tym rodzaju. Ale moja Siostra czasami mówi głupoty. Ona, mimo że mniej gnębiona niż ja, co sama przyznaje, chyba gorzej sobie radzi ze swoją psychiką. Tak mi się wydaje. A może gorzej sobie radzi, gdy chodzi o finanse. Choćby dlatego, że mniej pracuje i kasę ludziom łatwiej pożycza. Na biznesy. Tak mi się wydaje, bo ona sama raczej się do tego nie przyzna.

No i tyle, piję dalej kawę, Blondi nadal się nie odezwała, od wczoraj w nocy. Trzeba się za kimś rozejrzeć, do kogo można się przytulić, myślę sobie. To jednak miłe.

Komentarze

  1. O zdecydowanie miłe! :) Tylko ważne jest, aby potem nie wypaść z grafiku tej osoby, bo boli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, to wypadanie z grafiku nie należy do przyjemności :o)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!