Brak hormonów o poranku i ścianka

Zastanawiam się jakby się tu w domu zmotywować. Jestem na ściance, to znaczy, w kafejce tutaj. Byłem trochę bouldern, była też NIbychinka. Ona zrobiła parę nowych niebieskich, ja tylko jeną nową, inną niż ta, którą ona zrobiła. Mam nowy projekt, to znaczy, od chyba dwóch tygodni. Dochodzę już do przedostatniego chwytu, ale dalej jeszcze nie daję rady. Jeden Chudy, który się dobrze wspina, to znaczy, lepiej ode mnie, nie dał rady zrobić początku, ale poszedł po innych chwytach do góry i zrobił to ostatnie przejście.
- że mi też nie przyszło do głowy, żeby to osobno poćwiczyć - pomyślałem.
Czyli podzielić trudność na mniejsze odcinki. Następnym razem muszę tak zrobić, poćwiczę tylko to ostatnie przejście.
O co mi chodzi, kontakt z ludźmi często powoduje, że na jakieś rozwiązanie się wpada.

Ciągle się zastanawiam jak przeskoczyć tą barierę depresji, czy lęku, czy jak to zwał, gdy jestem w domu. Miałem tydzień urlopu i w sumie, to mało co zrobiłem. Trochę sportu, trochę poczytałem, ale nie zabrałem się za tą stertę papierów, która leży na moim biurku. Ciągle nie mam rozwiązania na to, ale myślę, że po prostu muszę sobie to wrzucić do rozkładu dnia, jak chiński, czy pisanie pamiętnika.
Z tymi dwoma rzeczami jakoś wychodzi, choć na początku, czyli pierwszych parę miesięcy też miałem z tym problemy. W domu potrafię dobrze na łóżku leżeć i godzinami oglądać coś na YT.
Chociaż, gdy słońca fajnie świeciło, to polazłem na balkon i poczytałem coś z neurobiologii.

Jestem porąbane, wiem o tym. Kiedyś było gorzej. To znaczy, nie jestem całkiem popieprzony, bo mało kto jest, ale zauważam, że w niektórych rzeczach jestem dziwny. Na przykład, wczoraj zamawiałem taśmy, elastyczne, do ćwiczenia. Takie, z których pomocą łatwiej można się podciągać na desce, czy drążku. Zajęło mi to parę godzin, bo chciałem wybrać takie najlepsze, za rozsądną cenę. Parę godzin, by zamówić pasowne gumowe paski. Wiadomo, chodziło mi też o bezpieczeństwo, o to, żeby mi w oko nie poszło, jak się coś takie urwie. Przejrzałem parędziesiąt "testów", z których większość opiera się na ocenach z Amazon, czyli takich, niby testów. Znalazłem też parę normalnych opisów tych taśm. Na koniec zostały dwa sety, dwóch różnych producentów.
W dodatku, to jakiś na YT, taki, który miał ich chyba z 15, powiedział, że w sumie, to one wszystkie pochodzą z tej samej fabryki w Chinach. Na czymś takim spędzam czas.

Rano oczywiście bezsens. Brakuje mi jakichś hormonów gdy się budzę, więc nic nie ma sensu. Wiem, że w ciągu dnia jest przeważnie lepiej. Tak, jak i wiem, że gdy pójdę na ściankę to będę się lepiej czuł.
-- NIe chcę się już zabić -- powiedziałem sobie - 10 lat temu było inaczej.

W każdym razie, to mam zamiar poćwiczyć na desce, może jeszcze dzisiaj, by umieć wisieć na jednej ręce, ale także na listwie mniejszej niż 2 centymetry.

Komentarze

  1. I na rower jak słońce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowerem to ja osobiście jeżdżę codziennie, ok 25 minut w jedną stronę do roboty, wolę na luzie na piechotę po ogromnym parku tu za rogiem :) Rower w dużym mieście jest dla mnie za bardzo stresujący, bo trzeba na samochody uważać.

      Usuń
  2. A jak sytuacja z wirusem w Twojej okolicy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym jak zamknięto część klubów sportowych, w poniedziałek mają zamknąć resztę.
      W sklepie ekologicznym nie brakowało niczego, słyszałem, że gdzieś na przedmieściach ludzie wykupili wiele rzeczy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!