Oczywiście, korona

Siedzę w domu, mogłem iść na ściankę, ale stwierdziłem, że nie ma co przyczyniać się do roznoszenia choroby. Blondi, czyli ta z którą częściej się byłem wspinać, póki nie miała chłopaka, zapytała przez WA (WhatsApp) czy bym się nie poszedł wspinać/bouldern w przyszłym tygodniu. Nie chciało mi się pisać, więc zadzwoniłem do niej, pogadaliśmy trochę. W sumie, to chodziło mi o to, że ja się człowiek wspina, to używa chwytów. Na tym to polega. Więc łapalibyśmy za chwyty, które przedtem sporo osób już złapało, a wirus podobno potrafi się utrzymać na twardej powierzchni parę dni.
Właśnie usłyszałem w radiu, że i tak wszystkie kluby zamykają, więc ten też jest zamknięty. W środę zamknęli już moją halę do paletek. Nie przeszkadza mi to, bo i tak jestem trochę połamany, to znaczy, to moje wiązadło iliopsoas, czy jakoś tak.

Stwierdziłem, że nie idę w poniedziałek do roboty, bo mogę z domu pracować. Mamy grupę WA, z roboty. Kumpel pisze, że idzie w poniedziałek, normalnie. Zacząłem się wahać. Szefowa też się odezwała i mówi, że nie ma obowiązku, żeby siedzieć w domu. Minutę potem przeczytała pewnie swoje maile, bo odpowiada, że jednak szefostwo postanowiło, że mamy pracować z domu. No i dobrze.
Odezwała się też Tancerka, to taka kumpela z pracy, która siedzi naprzeciwko mnie, trochę po skosie. Nie wolno im wychodzić z domu, to znaczy, jej i jej facetowi. On był przeziębiony, poszedł chyba we wtorek do lekarza. Tego samego dnia mieli tam przypadek Korony. Jej nie było w piątek w pracy, bo miała urlop. Muszę zaraz poczytać ile trwa inkubacja i takie, od kiedy są objawy.

Blondi mówiła, że słyszała, że w sklepach gdzieś poza centrum miasta, półki są podobno puste, czy jakoś tak. Ona mieszka w środku miasta, jak ja. U niej normalnie, była w Edece. Ja byłem w ekologicznym i nie widziałem, żeby czegokolwiek brakowało. Fakt, może nie jest to reprezentacyjne, Edeka też nie do końca. Trzeba by było zajrzeć do Lidla, czy Aldi.

Jak dla introwertyka, którego trzeba kijem z domu wyganiać, to nie robi mi takie siedzenie w domu. Spoko. To znaczy, lubię pojechać w naturę, ale włóczyć się po sklepach, czy ogólnie po mieście, to i tak nie moja działka.


Komentarze

  1. U nas ogólna panika kilka dni temu, teraz trochę spokojniej. W piątek robiłem zakupy w dużym sklepie i było pusto a na półkach sklepowych całkiem ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie już nie ma miejsca w szafkach i lodówce ;) Tu zamknęli resztę klubów sportowych.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!