Otwierają halę do bouldern

Tu powoli otwierają hale sportowe. Tej do paletek jeszcze nie, ale otworzyli już w środę halę do bouldern, czyli tego wspinania się na małych ściankach, bez liny. Póki co, to członkowie mogą, ci z abonamentem, ale od niedzieli wszyscy. W sumie, to mógłbym dzisiaj tam pójść, ale nie wiem, czy mi się chce. Mam ciągle jeszcze robotę w głowie i poza tym, to są obostrzenia. Zobaczę jeszcze.
Jako członek można sobie czas zarezerwować, do dwóch godzin, bo jest ograniczona ilość miejsc. Inne osoby muszą w razie czego czekać, choć na stronie internetowej widać ile jest jeszcze wolnych miejsc.
Nie szkoda mi pieniędzy które wydałem, bo członkostwo jest dosyć drogie, bo takie życie, to jeden z moich klubów sportowych, więc go wspieram, bo go lubię i nie chcę też, żeby splajtował. Dostanę za to koszulkę, z tego co na stronie pisali. Ciekawe, emocje odgrywają nawet w takim momencie rolę, bo człowiek się z takiej koszulki cieszy, jakiej by inaczej może nie założył.

Jestem zmęczony, mam lekkie afty, to najczęściej objaw stresu i prawie codziennie pojawia się lekki tik w lewym oku, to też raczej objaw stresu. Po tym jak wyczytałem o tych neurotransmiterach i innych, zastanawiam się jaki jest mechanizm działania, że taki tik się pojawia. Może poczytam o tym, za tydzień, jak mi się robota skończy. Robotę mam jeszcze na tydzień, potem, jak pewnie pisałem, nie mogą mi dawać dłużej zleceń bo takie przepisy są. Takie zasady wymyślili dla obrony tych różnych pracowników Amazon, czy innych, ale mnie też dotykają. Bezsens, ale taki system.
Postanowiłem sobie, że jak się robota skończy, to nie będę tego traktował jako czasu balangi, ale starał się robić coś konkretnego przynajmniej pięć godzin dziennie. A muszę bałagan uporządkować, bo mam go wszędzie, na przykład w papierach, których sterty leżą.
Poza tym, to chciałem porobić coś jeszcze z tym urządzeniem do ECG, elektroencefalografii, czyli mierzenia fal mózgu, które leży już od roku chyba w pudełku. Ze dwa razy może to odpaliłem.

W każdym razie, to dzięki tej koronie udało mi się trochę uporządkować mój dzień w domu, może dlatego, że byłem zmuszony tutaj pracować i się do tego przyzwyczaiłem?

Wczoraj byłem pobiegać, w parku. Biegła za mną jedna młoda, było na co popatrzeć, choć jej się nie mogłem przyjrzeć, bo biegła za mną. Biegła tymi samymi bocznymi ścieżkami co ja, może chciała utrzymać tempo i wygodnie jej się biegło. Na koniec skręciłem na główną ścieżkę i dodałem gazu, bo biegam lekkimi interwałami. Może znowu pójdę pobiegać, bo ma być ładna pogoda dzisiaj. Niektórzy ludzie starają się utrzymać dystans, większość chyba. Zauważyłem, że sporo rowerzystów się tego jakoś nie trzyma, jadąc środkiem dróżek.

Po polsku bouldern też się nazywa bouldern, z tego co widzę, albo "wspinaczka bez liny", czego pewnie nikt nie używa.

Wiszę w miarę regularnie na desce, co drugi dzień. Celem jest, żebym umiał wisieć bez pomocy taśm gumowych, za pomocą których zmniejszam mój ciężar w czasie wiszenia. To znaczy, wisieć na chwycie dwu centymetrowym, 6x10 sekund. Póki co, to jestem przy moim ciężarze minus pięć kilo. Normalnie, to ludzie dowieszają sobie ze dwadzieścia kilo, jednak do tego potrzeba czasu. Ciekawią mnie takie eksperymenty z różnymi ćwiczeniami. Widzę jakiś postęp, bo przedtem używałem minus 8 kilo. Takie wiszenie to pewna forma medytacji, bo człowiek musi się na oddychaniu i palcach skoncentrować. To jest też ciekawe. Chodzi o to, żeby mózg nauczył się, że obciążenie jest wyższe i dał ten impuls do mięśni, jak powiedział jeden profesjonalista. Coś w tym pewnie jest.

Komentarze

  1. U nas też otwierają obiekty sportowe i kultury. Zobaczymy co z tym będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano zobaczymy, bo nawet nie wiadomo ile osób było zarażonych, ile wyzdrowiało, ile jest odpornych. Zachodni świat nie był przygotowany na tego wirusa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!