Cierpieć, a nic nie robić.

 Jadę niedługo do Polski, choć mi się nie chce.
- Przyda ci się zmiana otoczenia - mówię sobie.
Fakt, bo siedzę już trzeci miesiąc nie robiąc w sumie nic, to znaczy, do tej diagnozy o biodrze coś tam robiłem, teraz nie uprawiam sportu i coś mi się nie chce uczyć chińskiego. Jedyne co robię, to czytam książkę o neurologii, choć trudniej mi się skoncentrować. Byłem wczoraj u laryngologa, bo w uchu mi piszczy, nawet nie wiem dokładnie od kiedy. Możliwe, że to przez nową plombę i stres, bo zaciskam szczęki nocą, tak też twierdził laryngolog, bo nic innego nie stwierdził. Przepisał mi kortyzon. Zobaczymy, czy będzie to też wpływ na bół w biodrze miało.

W Polsce chciałem odwiedzić kumpla, ale jest on całą rodziną na wycieczce w Australii, chociaż oni tam też po części żyją. Od razu mnie zazdrość wzięła, głównie przez tą rodzinę, myślę. Możliwe, że dlatego, że nie chodzę na sport, mniej się z ludźmi spotykam, bo też nie chodzę do roboty, to mi bardziej samotność dokucza. 

- Nie poddawaj się -- mówię sobie, choć nie lubię tego uczucia ściskania w klatce piersiowej i splocie słonecznym. 

Muszę parę papierkowych drobiazgów zrobić. 

Siedzę sobie czasami w kafejce, popijając cappuccino, lubię ten widok na głębię różnych odcieni zieleni. Muszę się wybrać na jaki sport, bo zgłupieję. Dzisiaj idę na fizjoterapię.

 
 Robili doświadczenia na psach, teraz takich już nie wolno. Psa przymocowali do uprzęży, razili go prądem. Potem wsadzili do klatki z otwartym przejściem do innej klatki. Tam razili go prądem przez metalową siatkę podłogi. Pies leżał i skomlał, nie próbując uciec.
Inne psy, te nie tresowane, gdy poczuły prąd pod łapami od razu zaczynały szaleć i choćby przypadkowo znajdowały przejście do innej klatki, tej bez prądu.
Czasami mam wrażenie, że jestem tym dobrze wytresowanym psem i duszę w sobie wszystko, zamiast coś robić. Myślę, że w wielu sprawach coś w tym jest. Dlatego staram się przebić przez tą falę bezradności, która mi mówi
- Odczekaj, i tak nic nie dasz rady zrobić.
- Dam radę - mówię sobie i idę zrobić kawy, żeby mieć więcej energii do walki.

Zapisałem się na piątek na TaiChi, a na sobotę na jogę, bo spontanicznie nie można na to iść, tak jak kiedyś, korona.

 

Komentarze

  1. Piszczy w uchu? Mi już przestało. Używałem Fonixa, to oczyszcza i zapobiega zatykaniu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!