Przedostatni chwyt.

Jakoś sobie tak żyję, wysypiając się może więcej rano, nie wstaję już tak wcześnie, bo stwierdziłem, że nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Przez nią mam chyba rozwalone biodro, bo tak gorliwie trenowałem. 

Byłem dzisiaj na ściance, próbuję zrobić jedną drogę, na samoubezpieczeniu, czyli top rope. Droga 7+/8-, czyli 6c. Nigdy nie zrobiłem żadnej 7+. W każdym razie próbuję ją już trzecią sesję, za każdą dochodząc coraz wyżej. Dzisiaj byłem na przedostatnim chwycie, ale brakło mi siły. Zobaczymy w przyszłym tygodniu. Nie wierzę, żeby to była prawdziwa 7+, ale miło by ją było zrobić.
Po tym wszystkim nieźle siekała mnie noga, z boku i pod kolanem. Teraz jest lepiej, po paru godzinach. Ciekawe, czy ta droga jeszcze tam będzie, w przyszłym tygodniu, bo oni je często wymieniają. 

Rano budzę się i mówię sobie -- coś masz znowu niski poziom dopaminy.
Maniacy, czy inni, mają sporo dopaminy, ludzie z depresją, choćby chwilową, raczej mniej. Tak sobie dumam nad życiem, leżąc w łóżku. - Dobrze ci jest - mówię sobie - możesz sobie poleżeć, nic cię nie goni.
Ciekawe, czy jakbym miał kogoś bliskiego koło siebie, to czy miałbym więcej dopaminy?

Wiadomo, sport może nie jest taki ważny, ale dla mnie to też miejsce spotkań z ludźmi, bo trochę osób tam znam i przeważnie z kimś sobie pogadam. W sumie, to przydałby się ktoś bliski, ale jak Jej nie ma, to nie ma.

Czytałem rozdział o rozwoju niektórych prostych mechanizmów, jak widzenie dwoma oczami, bo to w sumie dosyć łatwo badać. Można komuś zasłonić oko i nie używa go, trudniej z innymi zmysłami. Najczęściej chodzi tu jednak o zwierzęta eksperymentalne.
To nie jest tak, że widzi się od razu oboma oczami, dlatego może małe pieski, czy kotki są jakoś tam ślepe. Poprzez proces patrzenia udoskonalają się połączenia nerwowe, te "niepotrzebne" wycofują się, a te "używane" wzmacniają. Gdy się w jakiejś tam wczesnej fazie życia nie widzi na jedno oko, to potem trudno to zaktywować, bo obszary które interpretują sygnały wyspecjalizowały się na to widzące oko. W momencie gdy rozwój jest zakończony, trudniej jest coś zmienić. Na ile trudno, tego dowiem się w rozdziale który akurat zacząłem, traktuje on bowiem o plastyczności połączeń nerwowych.
Słówko "traktuje" nawet tu pasuje, bo to "poważny" temat ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!