Kawą z dołka

Ciągle czytam o operacji tego biodra, nic ciekawego, jak będzie działało, to dobrze, jak nie, to mniej dobrze, ale takie życie. Ogólnie, to mam życie mało poustawiane, do tego doszło to biodro i korona, bo bez niej, to byłbym już w Australii. I tak nie wiem co mnie do niej ciągnie. Czasami wiem, bo to inny świat, trochę, a czasami nie wiem po co się czymś takim stresuję i nie żyję jak normalny człowiek. Tyle, pytanie, czy potrafiłbym żyć jak "normalny człowiek"?

To, że mam wrażenie, że jestem zestresowany nie jest niczym nowym, fakt, że coś mnie tam dusi, trudno mi się skoncentrować, czy zabrać za coś. Walczę z tym, nie wiedząc dokąd dojdę. Codziennie robię pewne rzeczy, jak pisanie pamiętnika, czy trochę chińskiego. Po prostu też dlatego, żeby to ćwiczyć. Wiszę teraz co drugi dzień na desce, niewiele, ale robię tam ze dwa ćwiczenia, jedno z nich to parę serii wiszenia ze zmniejszonym obciążeniem. Postanowiłem sobie, że tak będę robił, więc staram się to robić. 

Interesujące jest jak jakieś hormony, czy wpływ kawy, zmienia spojrzenie na świat. Nie tylko, że mi adrenaliny przybywa, przez kofeinę, ale spojrzenie na świat się zmienia. Rano w łóżku przeważnie nic nie ma sensu, ale jak siedzę na balkonie, nawet jak jest tylko +5 stopni, z kubkiem gorącej kawy w ręce, to patrzę na wszystko bardziej optymistycznie. To znaczy, nie tylko, że mam więcej energii, ale też moje logiczne myślenie się zmienia. Człowiek by myślał, że racjonalne myślenie nie zależy od ilości wypitej kawy, czy dołka depresyjnego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!