Orzeszki na stres

 Coś niepokój znowu czuję, czyli normalka. Lepiej mi po sporcie, to znaczy, rowerze, albo po kawie na balkonie, nawet, gdy jest tylko +5 stopni. Ale dzisiaj nie byłem na rowerze, za to zmarzłem na balkonie.

Znowu wiadomość w sprawie mieszkania, muszę to dać kiedyś zrobić, bo grzyb się tam ciągle pokazuje, a z lokatorką nie mogę się dogadać, to Polka zresztą, wygadana. To znaczy, ogólnie to ona jest biedna, tyle, że ma parę mieszkań w Polsce, ale do dzisiaj mi kaucji nie zapłaciła, od paru lat. Jakoś nie umiem się z babą kłócić, temu poprosiłem jedną przyjaciółkę, żeby mi pomagała. Inaczej bym chyba zupełnie zgłupiał. Nawet gościu ze spółdzielni mi dał do zrozumienia, że z kobietą się coś nie da normalnie pogadać, czyli nie jestem tak do końca odjechany, że tylko ja mam z tym problem.

Byłem na zakupach, nakupiłem sobie orzeszków. Potem się dziwię, że wyglądam jak wiewiórka przed zimą. 

Oglądam sobie chiński serial o młodzieży, bo jest w miarę wesoły i coś tam wyraźniej mówią, choć głównie, to czytam napisy. Zwróciłem na niego uwagę, bo spodobała mi się piosenka tytułowa.

A Love So Beautiful 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!