Z kapucą na głowie

 Byłem znowu nad jeziorem, w sumie, to nie chciałem wcale tam jechać, miałem zamiar dojechać tylko do końca parku ciągnącego się wzdłuż jednej z rzeczek, czy w sumie jest to bardziej potok. Tyle, że jak już dojechałem do miejsca w którym skręca się nad jezioro, to samo mi się tam pojechało. Od tego skrętu jest jeszcze z 15 minut w szybkim tempie, czy jakoś tak. Lubię to jezioro, bo jest mało tam ludzi, a jak są, to mówią sobie "halo", albo "dzień dobry", po ichnemu. To znaczy, w momencie, gdy zaistnieje jakiś kontakt wzrokowy. Porobiłem tam trochę ćwiczeń, usiadłem na chwilę i popatrzyłem na pluskające się łyski, czy co to było. Muszę im zdjęcie zrobić, żeby móc poszukać w internecie, bo łyski mają podobno biały dziób, a te miały chyba czarny, albo mi się teraz tak wydaje. 

W każdym razie, to nie chce mi się jeździć nad to jezioro, to znaczy, jechać tam taki kawał, ale jak już wjeżdżam na ostatnią drogę, taką wśród pól i pastwisk, to jest całkiem przyjemnie. Tam, przez ten park nad potokiem też jest fajnie jechać, tyle, że powoli drzewa gubią wszystkie liście i robi się trochę goło. Przejeżdża się koło czegoś w rodzaju bagien, ze stojącą wodą, jest to w sumie trochę taki dziki park, bo po takich mokradłach raczej nikt nie chodzi.

Gdy rano się budzę, to czuję niepokój i moje życie nie ma jako tako sensu.

- Jak Twoje życie nie ma sensu - mówię sobie - to czym się tak przejmujesz.

Specjalnie mi ta myśl może nie pomaga, ale wiem, że gdy siądę sobie na balkonie, z kawą i książką do neurobiologii, to humor mi się poprawi. Robię więc jeszcze po drodze parę ćwiczeń i kończę na robieniu sobie kawy. Na balkonie było zimno, tak z pięć stopni może, ale da się wytrzymać, jak się człowiek nieźle opatuli i ma grubą kapucę na głowie.

Komentarze

  1. No... to fajne jak ktoś mówi dzień dobry (w jakimkolwiek języku), zawsze jakoś lepiej się czuję wtedy. Jakby bezpieczniej, że "gdyby co" to obok są normalni ludzie, myślący a może nawet inteligentni :) Wiem, głupie skojarzenia mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, że milej. Tam to ogólnie wioska i pełno pastwisk dla koni i krów, temu ludzie w sumie, jak to na wiosce, czy w bardzo małym miasteczku, mówią sobie częściej dzień dobry ;) W Niemczech jazda konna jest dosyć popularna, z tego co widzę, szczególnie kobiety się tym interesują, choć może się mylę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!