Krok po kroku

Tak jak ten jeden gościu powiedział, Banot, który wspiął się na Mariota, że coś mu mówi, żeby sobie dał spokój, zlazł, ale inna siła pcha go do przodu, więc idzie dalej, krok po kroku wchodzi do góry. Jak jest już w połowie, to nie ma sensu wracać.

Mariot, NTB i inni

Zajmuję się trochę takimi rzeczami, bo sam walczę z lękami, wiadomo. Potrafiłbym sobie wyobrazić wejście na takiego Mariota, jakby mnie to ciągnęło, był młodszy i potrenował. Nie znaczy, że teraz bym ryzykował życiem, ale kiedyś wspinałem się coś tam minimalnie bez ubezpieczenia. Nie ma co porównywać, ale raz o mało co nie poleciałem, w dodatku jak sam byłem. Teraz jak się wspinam to czasami nie chcę polecieć w linę, żeby się nie uszkodzić, poza tym, to teraz nie mam ochoty się zabić, a kiedyś tak. Tyle, że Banot mówi, że nie ma ochoty odejść z tego świata, dlatego też trenuje jak wariat do tych swoich wyczynów, nie robi tego na pałę.

Jak się czuje lęk, nawet taki, który obezwładnia, to warto się przez niego przebić. Nie wiem, czy lepiej mi się to udaje, ale na przykład pisanie pamiętnika łatwiej mi przychodzi. Kiedyś musiałem wyjść do tego do kafejki, albo napić się kawy. Teraz robię to wprawdzie po kawie, ale nie bezpośrednio po, czasami po prostu siadam, włączam stoper i piszę. Bo piszę tylko 20 minut. Kiedyś czułem fale gorąca, fale zmęczenia, w czasie pisania, teraz, nie chce mi się, czekam aż się te 20 minut skończą, ale nie mam z tym większych problemów. Nie zadaję już sobie pytania "po co to robisz". 

Powoli jakoś ogarniam z tym mieszkaniem, nazwijmy go "Lokum". Zadzwoniłem do spółdzielni, co mi trudno przyszło. Chciałem, żeby coś się wreszcie ruszyło. Okazało się, że odezwała się automatyczna sekretarka. Gościu, z którym miałem kontakt już tam nie pracuje. W każdym razie miałem kontakt z kimś innym dzisiaj, co mnie trochę uspokoiło. Poza tym to Lokatorka ma kogoś, kto mógłby w miarę taniej coś tam zrobić, do którego ona ma zaufanie, a wiadomo jak to jest z fachowcami.
Najważniejsze, to chyba to, że przestaję od tego tematu uciekać. W tym pomaga mi obecność Miłej, która jest na Whatsapie w grupie z Lokatorką. Interesujące, że coś takiego pomaga. Jak jej wspomnę o Lokatorce, to ona mówi - śmieszna taka.

Na trawie przed balkonem leży trochę śniegu, na trawniku stoi mały bałwan.
Siedziałem sobie jak zwykle, opatulony w śpiwór, czytając, aż nos mi zmarzł.

A te wiewiórki to z zeszłego tygodnia, czy kiedy to było.


 



Komentarze

  1. U mnie też wysyp bałwanów. I nie mam na myśli tych z rządu. A wiewiórka fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dwie wiewiórki, druga jest pod tą pierwszą, na tej szarej ściance balkonu. Fakt, mogłem to zdjęcie trochę podrasować, żeby ją było widać ;)

      Usuń
    2. Ups, dopiero teraz zauważyłem że tam są dwie wiewiórki :)

      Usuń
    3. Nic dziwnego, bo jakość zdjęcia taka, jakbym UFO fotografował ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!