Ślady na śniegu

 Emocje mi skaczą, jak pajacyk zawieszony na gumce pod lusterkiem wstecznym samochodu. Rano, bardzo różnie. Dzisiaj w nocy budziłem się, wszystko było szare i ciemne, może dlatego, że to noc była. Tyle, że rano też tak. Parę dni temu znowu, budzę się pełen energii. Im bardziej się temu przyglądam, tym lepiej widzę, że sporo mam chyba takich przeskoków z przeszłości, na tym polega PTSD. Myślałem, że to inni tak mają, że jakaś trauma im się odzywa, coś tam z przeszłości. Oni słyszą może wybuch bomb, czy coś, mnie po prostu coś ściska splot słoneczny i wszystko staje się szare i bez sensu. Wiem o tym, więc robię moje poranne ćwiczenia, słuchając przy tym muzyki, zawsze tej samej. 

Wczoraj chciałem o coś zapytać chirurga, to znaczy, czy to on sam mnie będzie operował. Znalazłem jego adres w sieci. Końcówka była firmowa, więc piszę. Podobnego maila napisałem do innego chirurga i dużej kliniki i ten mi dosyć fajnie odpisał. Napisałem wczoraj dosyć późno, więc nie oczekiwałem odpowiedzi, ale widzę, coś przyszło. A tam "Panie K, skąd pan ma mój prywatny adres. Pytania proszę zadawać poprzez klinikę".
- No masz ci - pomyślałem sobie - jeszcze nie przeprowadziłeś wszystkich rozmów, a już się pokłóciłeś z szefem chirurgów.
Przeprosiłem go grzecznie, ale jakoś to mną wstrząsnęło, tym bardziej, że nie jestem w najbardziej stabilnej fazie życie.
- Ty się za bardzo wszystkim przejmujesz - powiedziałem sobie leżąc już w łóżku - wyluzuj się.

Wiem, że jestem czasami zbyt ostrożny. Przypomniało mi się niedawno jak to było w dzieciństwie. Nawet idąc ulicą wyglądałem za samochodem starego, żeby móc się schować gdzieś w rowie, czy krzakach, albo w bramie jakiegoś domu. Przezornego pan bóg strzeże. Teraz mi też przyszło do głowy jak moi kumple na to musieli reagować, pewnie byli przyzwyczajeni. - Nie to nie twój stary - mówili, gdy samochód podjeżdżał bliżej, wtedy wychodziłem z kryjówki. Myślę, że taki trening, bo działo się to latami, jakieś ślady na psychice pozostawia.

Na czacie gadam sobie z jedną, która jest u tego samego lekarza, zawsze to jakoś raźniej i człowiek może się informacjami wymienić.

Wczoraj, czy kiedy, widziałem znowu wiewiórkę w tych wysokich krzakach. Tym razem była sama. Rzuciłem jej trochę orzechów, chyba je powykopywała ze śniegu, na to wskazują ślady. Było tylko parę centymetrów śniegu, więc dużych problemów nie miała. Siedziała tam też jakiś czas, widziałem, ona też mnie widziała, ale na przerażoną nie wyglądała. Długo jej nie obserwowałem, bo jednak chłodno było.

Komentarze

  1. Szok! Nie wiem jaka to musiałaby być klinika w Polsce, aby lekarz odpisał na maila!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!