Nastroje i wiewiórka

Tak sobie obserwuję moje nastroje, bo trudno mi tego nie robić, skoro nie sięgam do alkoholu, czy innych cięższych używek, siorbię tylko kawę.
To w pewnym sensie fascynujące, jak się człowiekowi nastroje zmieniają. Chciałem coś tam załatwić w Australii, przyszedł mail, że mam do nich zadzwonić. Od razu zacząłem się dusić. Teraz byłem dwadzieścia minut na rowerze, bo dłużej mi się nie chciało, bo dużo ludzi i samochodów. W miarę mam dobry nastrój, widzę wiele rzeczy bardziej optymistycznie. Oczywiście, ignoruję stertę papierów na moim biurku, które muszę zeskanować, posortować, ale, nastrój da się wytrzymać.

Postaram się dzisiaj nie pić kawy po 16-tej, bo może przez wczorajszą obudziłem się w nocy. Ogólnie, to powoli przyzwyczajam się do tego, że nie mogę już biegać sprintem, ale, da się przeżyć. Staram się nie wpadać w styl myślenia "to ja się zabiję". Jeśli się to komuś wyda dziwne, że można tak myśleć, to dla mnie jest to naturalne, niejako. Refleks wyuczony w dzieciństwie. Ogólnie, to dobrze, że nie piję alkoholu, bo można w niego chyba wpaść. Kumpelka, Sąsiadka, mówi mi, że ona wypija ze dwie butelki wina w ciągu tygodnia. To znaczy, jak się z kimś spotka, to spokojnie obciągają flaszkę, dwie. Dla mnie to abstrakcj. Akurat mam takich znajomych, którzy mało piją. W mojej rodzinie raczej też nikt nie pił, więc nie ma takiej tradycji. Myślę, że dla ludzi to tak, jak dla mnie kawa. Trochę oszałamia, poprawia nastrój.

Dzisiaj siedziałem więcej na balkonie, w momentach gdy nie padało, bo cieplej już jest, więc widziałem wiewiórkę. Coś tam obgryzała z badziewia które koło balkonu. Myślę, że może sobie tu gniazdo gdzieś buduje.

Od pierwszego czerwca robię znowu dla tego starego klienta, to znaczy, tej firmy, dla której ostatnio pracowałem. To robota tylko na cztery miesiące i tyle mi starczy, bo potem może się wreszcie do tej Australii wybiorę. Zobaczymy, co życie przyniesie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!