Sikorki.

 Idę zaraz na spacer, myślałem, że dzisiaj ma być ciepło, ale to dopiero jutro. Od dwóch dni jakoś się lepiej czuję, może dlatego, że czwartek spędziłem z Sąsiadką? Przyszła ona już na śniadanie, pomagała mi wybrać sofę, której i tak jeszcze nie kupiłem, bo dalej się zastanawiam. Nie muszę dodawać, że od lat. Potem poszliśmy na spacer, raz świeciło słońce, raz było zimno. To znaczy, zimno było cały czas, jak słońce się schowało. Z Sąsiadką fajnie się gada, znam ją od lat. Ma chłopaka i jest dużo młodsza, więc jest na luzie. Nie muszę się zastanawiać czy by jej nie poderwać i jakby to było. Po spacerze zrobiłem nawet coś do jedzenia i mogliśmy się cieszyć resztkami słońca na balkonie.
Trochę może ona mnie zmotywowała do zakupu paru ETFs, czyli funduszy inwestycyjnych, co chciałem już od dawna zrobić.
- Kup po prostu, to się czegoś nauczysz, ale kup za pieniądze, które możesz nawet stracić - powiedział.
Jak powiedział tak zrobił. 

Może kupię tą sofę, a może nie. Dziwnie mam w tej głowie, wiem, że mam tam jakieś przegródki, które przeszkadzają mi w rozsądnym myśleniu. Dla mnie mieszkanie to miejsce w którym jestem, bo jestem, bo gdzieś muszę być. Czasami boję się wyjść do sklepu, to znaczy, chyba za każdym razem odczuwam coś w rodzaju niepokoju. Najśmieszniejsze jest to, że zdaję sobie z tego sprawę. Wiadomo, na zakupy chodzę, ale niepokój odczuwam. Mam trochę pomerdane w głowie, gdy chodzi o niektóre sprawy. 

Jak mówię, od dwóch dni jest mi lepiej, przedtem zastanawiałem się czy może jednak się nie zabić. Nie tak całkiem na poważnie, ale byłaby to dobra alternatywa, gdyby okazało się, że moje kolano jest do niczego. Teraz myślę, że nawet jeśli jest do niczego, bo mnie boli, to jest pełno rzeczy które mogę robić. Mogę znowu więcej grać na gitarze. 

W każdym razie to mam skoki nastrojów, nie wiem dlaczego, może mam lekkiego bipolara, może po prostu lęki jakoś tam czasami coś tam odpuszczają, trudno wyczuć. Nawet lepiej mi się czyta znowu neurobiologię, choć ciągle trudno mi się skupić. Nie zacząłem znowu z chińskim, jakoś nie umiem zebrać energii. Tak do końca to jeszcze nie jestem pozbierany, ale jest mi trochę lepiej. 

Sikorki odkryły kulkę którą im powiesiłem. Ciekawe dlaczego dopiero teraz, bo ona tam wisi już od miesięcy. Może była za twarda, a może bały się gołębi, które też tam przychodziły, bo miałem też ziarno. Kupiłem kilo i chciałem je zużyć. Weselej z tymi sikorkami. A może to dlatego, że inni już przestali dokarmiać, bo przynajmniej na jednym z balkonów wisi karmnik, ale podejrzewam, że jest ich więcej.

Akurat usunąłem komentarz jakiejś firmy prawniczej z Rzeszowa, która próbuje się tu reklamować. Nawet "halo" czy "witam" nie napisali.

Ciekawe kiedy ja pójdę na szczepienie, bo póki co, to w moim mieście szczepią dopiero ludzi po 70-ce, a do tego mi jeszcze parę dni brakuje. Nie należę też do żadnej grupy z priorytetem.

Komentarze

  1. Sikorki i inne fruwające są fajne - prócz gołębi. U mnie kosy szaleją, śpiewają od wczesnego ranka do późnego wieczora.

    Późno masz to szczepienie. A wiesz już jaka to będzie szczepionka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, tu dopiero tych po 70-ce szczepią, albo nauczycieli, czy coś. Ja to pewnie gdzieś w lipcu ;o)

      Usuń
    2. A myślałem że w Niemczech idzie to szybko.

      Usuń
    3. Z tego co wiem, to idzie wolniej niż w Polsce, nie wiem dlaczego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!