Mrówka królowa i cel życia

 Cel życia jest przecież względny, przyszło mi po raz któryś do głowy. Przypomniało mi się akurat, jak po moim sobotnim boulderingu siedziałem spokojnie na macie w otwartej przestrzeni, w której można się trochę porozciągać po ćwiczeniach. Słońce wpadało przez otwarte okna. Czułem się w miarę dobrze, swobodnie, może nawet szczęśliwie. Spojrzawszy na szybę zamkniętej części okna zauważyłem, że chodzi po niej mrówka, królowa, czyli taka mrówka ze skrzydłami. Popatrzyłem na pomieszczenie, w którym nie było nic zielonego, ani w ogóle, pewnie nic, gdzie ona mogłaby zdobyć coś do jedzenia. Podniosłem się więc i położyłem palec na drodze, po której akurat szła. Gdy na niego weszła to wystawiłem dłoń przez okno i dmuchnąłem lekko. Poleciała, lądując na trawniku poniżej. Usiadłem znowu na macie, zadowolony z siebie, z tego, że coś tam, nie wiem. Po chwili spojrzawszy znowu na okno, do którego byłem przeważnie obrócony bokiem zauważyłem więcej tych mrówek królowych. Tym razem jednak nie podniosłem się. Nie mogę pomagać wszystkim, powiedziałem w duchu, radźcie sobie same. Myślę, że sobie poradziły, bo okno było otwarte. Ta pierwsza mrówka królowa była jakoś wyjątkowa, nie wiem dlaczego, te inne, nie były te pierwsze. Potem, już koło mojego domu, gdzie jest sporo zieleni, zauważyłem, że kręci się tych królewn wiele. Nie wiem, czy one jak na jakiś sygnał wychodzą, czy to pogoda, zmiana ciśnienia, czy coś innego. Kalendarza przecież nie mają. Parę kilometrów dzieliło te miejsca. A może być też tak, że one już dawno tak chodzą, a ja dopiero teraz to zauważyłem, bo te skrzydlate mrówki to chyba częściej widuję. Co to ma z celem życia wspólnego. Taka mrówka po prostu sobie żyje, swoim życiem. Nie musi ani sobie, ani nikomu innemu niczego udowadniać, tak mi się przynajmniej wydaje, bo tak do końca, to oczywiście nie wiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!