Koniec lata

 Ale czas leci, już koniec sierpnia, koniec lata powoli, choć dzisiaj ciepło. Idę zaraz na spacer po parku, choć mi się nie chce. Byłem w sobotę na bouldering. Było masami ludzi, co rzadko zdarza się w sobotę rano. Na koniec chciałem się zapytać co takie masy, ale najpierw nie umiałem się dopchać do obsługi, a potem jakoś zapomniałem, odurzony dobrą kawą. W domu, jak to się mówi, przypadki chodzą po ludziach, przełączyłem radio na inną stację i tam coś mówili o kuponach na ściankę, czy coś w tym stylu. Nawet sprawdziłem, ale mieli tylko dla tego samego centrum, ale w miasteczku obok. Pewnie mieli wcześniej dla tego do którego ja chodzę. Mnie to rybka, bo mam kartę miesięczną, ale chciałem to posłać Sąsiadce.
Z nią spotkałem się w niedzielę. Nie chciało mi się, bo coś ostatnio padam na pysk, ale wybrałem się. Spotkaliśmy się w nowej dla nas kafejce. Po dwóch dużych cappuccino trochę się obudziłem. Ona szła potem do mieszkania rodziców chłopaka, karmić rybki. Dobra, mówię, przejdę się mały kawałek z Tobą.
Ona miała człapać tam ze 40 minut. Na koniec jakoś nie udawało mi się przerwać rozmowy, bo dobrze się nam gada i doleźliśmy razem do bloku, w którym były rybki. Nie wchodziłem już na górę, bo po pierwsze to nie lubię się szlajać po cudzych mieszkaniach, jak się co zgubi, to dziwnie może być, po co ryzykować. Po drugie, to pomyślałem, że co sąsiedzi powiedzą, jak tam razem wejdziemy.
Oczywiście, ja to zawsze się czymś takim przejmuję.

W robocie trochę zamieszania, bo mimo starań brakuje nam niektórych kompetencji, a ci którzy je mieli, to albo chorzy, albo w innym departamencie. Tyle, że nie ma co da się zwariować. "Jutro muszę to bardziej na spokojnie wziąć", mówię sobie codziennie, oprócz piątku i soboty.

Tak się zastanawiam nad tą Australią, na ile tam jechać. W tym momencie jestem zmęczony, a może stwierdzam, że nie ma co szukać czegoś tam, co może mogę mieć tutaj? Australia to jakiś kraj, taki, inny, trochę może magiczny, bo tak daleko, inne odgłosy zwierząt, inne zapachy, nie mam skojarzeń z niektórymi wspomnieniami, takimi, których bym nie chciał mieć? A poza tym, to pełno tam Azjatek. W sumie, to podobają mi się dziewczyny różnych kontynentów, nie wiem, co mnie teraz tak na Azjatki wzięło, jak kiedyś mogłem być z jedną, ale wtedy tak mnie do nich nie ciągnęło. 

Nie idę na bouldering, bo mnie coś ramię, ciągle, boli. Pójdę jutro na paletki, trochę na stojąco poodbijać, bo boli mnie lewe ramię, a nie prawe, którym gram. Już parę tygodni temu coś sobie tam na ściance naciągnąłem i tak się to ciągnie. Może jakbym dłuższą przerwę od aktywności fizycznych zrobił to by pomogło?

Komentarze

  1. No chłopie - spacer, wcześniej kawa z koleżanką - przecież to prawie jednoznaczne. Ja przynajmniej bym tak pomyślał, a po tym wszystkim co przeze mnie obecnie przechodzi w życiu tego nie zrobię. Nie mówiąc już o wchodzeniu z nią do mieszkania...

    A to naciągnięcie - możliwe że przejdzie po dłuższej przerwie, lub gdy będziesz regularnie chodził wszystko wróci do normy - aby tylko ćwiczyć z umiarem :) Pozdrówy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie dobra przyjaciółka, nie koleżanka, znam ją od lat i spotykamy się pogadać gdzieś raz na miesiąc, czy jedziemy czasami na rowery :)

      Naciągnięcie powoli przechodzi, może dlatego, że przerwę zrobiłem. Może jutro pójdę znowu. Ano, umiar, z tym u mnie najgorzej ;o)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!