Zamieszanie, czyli normalka

 U mnie w głowie zamieszanie, ale tak to już jest i tak pewnie pozostanie. Staram się tym za bardzo nie przejmować, ale robić swoje, choćby pisać codziennie  pamiętnik. Z tym ostatnim to mi coraz lepiej idzie, kiedyś się tym bardziej stresowałem. Za to pisanie książki nie posuwa się specjalnie do przodu, zastanawiam się dlaczego.

Robota mi się w piątek skończyła, no i dobrze, bo mnie trochę wykończyła psychicznie, bo pewne rzeczy musiały być na termin skończone, a ten, który się na tym najlepiej znał poszedł na chemioterapię.
Oczywiście, chcieli by żebym tam na stałe pracował, albo przez inną firmę, ale póki co to się wybieram do tej Australii, pewnie na jakiś miesiąc, dwa, z czego prawdopodobnie 2 tygodnie spędzę na kwarantannie. Już nie wspomnę o prawie 3 dniach lotu, bo do Brisbane, gdzie się wybieram, póki co to nic bezpośrednio nie lata, choćby dlatego, że tam obowiązuje kwarantanna, to nikomu z zagranicy się tam nie kwapi. Dlatego też pewnie żadna linia lotnicza nie ma w tym interesu, więc międzynarodowo nic tam nie lata. Oczywiście, są bilety, za jakieś 7.000 EUR, z Dubaju, ale to nie wiem czym się leci, za taką cenę. Nawet nie wiem, czy to było 5.000, czy 7.000 czy jakaś inna taka kosmiczna suma.

W każdym razie, to nie mam ochoty na ten wyjazd, ale robię to dla zasady, żeby nie ulegać lękom, bo wiadomo, fajnie będzie zmienić otoczenie i jeszcze raz tam pojechać, zanim mi się ta wiza "skończy". Zastanawiam się też trochę co dalej z życiem. W pewnym sensie, jak człowiek dużo myślał o samobójstwie, to nie miał takich problemów, bo co tu planować. Teraz, jak nie mam takich myśli, a przynajmniej nie na poważnie, to chodzi mi po głowie, że może warto życie jakoś poustawiać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!