Bilet lotniczy

 Kupiłem sobie bilet na samolot do AU, ale taki, który mogę w każdym momencie oddać. Mogę się jeszcze przez miesiąc zastanawiać, czy jechać, czy nie. W sumie to jak już pisałem, sam nie wiem. 

Mogę pojechać, tak sobie, jak na urlop, ale nie wiem, czy mi się chce, to znaczy, szkoda mi kasy. Mnie zawsze szkoda kasy. Nie wiem jeszcze. W domu Australijki ma mieszkać dwóch siostrzeńców Długiego, czyli męża Australijki. Nawet ich nie znam. Szkoda mi tego prawa pobytu. Gdy tam pojadę, to musiałbym z 1,5 roku posiedzieć, żeby dostać przedłużenie wizy na 5 lat. To działa w ten sposób, że tam mogę zostać, jak długo chcę, ale bez wizy nie wolno mi wyjechać, bo stracę prawo bezterminowego pobytu.To coś w rodzaju więzienia. Mogę tam siedzieć ile chcę, ale żeby wyjechać, potrzebuję zezwolenia, czyli "wizy powrotnej". RRV, czyli wizy powrotnej rezydenta.. Odwrotnie niż w innych krajach, gdzie trzeba wizę na wjazd. Z drugiej strony, to fajnie być rezydentem Australii. Tyle że jestem już rezydentem co najmniej dwóch, albo nawet trzech krajów, z Australią czterech. Zależy jak to liczyć.

No i tyle. Gdybym wiedział, ile jeszcze pożyję, to może bym się inaczej zastanawiał. Gdybym miał rok do życia, to pojechałbym tam, po prosty wydać kasę, którą jeszcze mam. 


Komentarze

  1. Zrób tak jak będzie najlepiej. I pamiętaj że po to pracowałeś żeby te pieniądze zużyć. A kto ile pożyje tego nie wiemy, ale warto korzystać z tego co się ma 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, żeby pieniądze zużyć, nie muszę tam lecieć, mogę sobie tutaj jakiegoś hybryda kupić :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!