Kasłacze, chińska kapusta i ładna pogoda

 Coś się budzę w nocy, pewnie za dużo kawy, bo wypijam jej ze cztery, czy pięć, to znaczy, espresso. Staram się przynajmniej nie pić żadnej po 15. W czwartek strzeliłem sobie jedną mocną koło 16 i budziłem się częściej. Jak na ściance piję, to tak się dzieje, bo jest ona mocna, jest jej dużo, a ja piję bardzo powoli, więc kończę koło 17. 

Dzisiaj rano obudziłem się krótko po czwartej. Nie byłem już specjalnie zmęczony, bo poszedłem spać przed 23. Wstałem, przeszedłem się nawet wkoło bloków, bo mnie jakoś tak wzięło. I tak wyszedłem z mieszkania, bo ostatnio zacząłem sprawdzać stan licznika prądu. Wydawało mi się, że strasznie dużo zużywam, ale chyba nie. W każdym razie to eksperymentuję z moim zużyciem. Kupiłem sobie nawet "inteligentne" wtyczki, które mierzą mi zużycie prądu. Już wiem, że jeden monitor przy komputerze, ten starszy, mniejszy, pożera więcej energii, niż ten większy, ale nowszy. 

Zamówiłem sobie dwie nowe inteligentne wtyczki. Muszę je zaraz odebrać z paczkomatu. Jedną podłączę do lodówki, drugą do czajnika na wodę. Nie mogę podłączyć do kuchenki, bo ona nie ma wtyczki. 

Mam starą kuchenkę, więc chciałem sobie kupić płytę indukcyjną, taką małą, osobną, do gotowania kawy. Przyszło mi jednak do głowy, że mogę moje espresso robić na kuchence gazowej, campingowej, to znaczy, na okres testowania zużycia prądu. To nawet całkiem dobrze wychodzi. Jak w Australii byłem, to moi gospodarze zawsze tak robili, to znaczy, jak z nimi. To całkiem fajne.

Rano słyszę, jak ludzie na balkonach kaszlą. "Kaslacze", tak ich nazywam, choć chodzi tu o palaczy. Nie jest ich wiele, ale mam wrażenie, że nie zasłaniają ust, temu odgłosy są w miarę donośne, albo przynajmniej na wyższych częstotliwościach. Zastanawiam się, dlaczego mnie to denerwuje. Możliwe, że to jakieś wspomnienie z dzieciństwa, bo mój ojciec też palił, może przy tym pokasływał, kto wie. 

Po ściance biorę tu prysznic. Jakichś dwóch młodych też się kąpało. Jak już byliśmy w miarę ubrani, to ten jeden mi się pyta, ile mam lat i czy jeszcze jakieś inne sporty uprawiam. Powiedział, że mam dobrą figurę jak na mój wiek. Możliwe, że był gejem, kto go tam wie, a może nie. Oczywiście, miło mi się zrobiło, tym bardziej że ciągle jeszcze liczę kalorie, więc pewnie to też skutek tego. Z drugiej strony, to uprawiam sport prawie codziennie, bo jogi w to nie wliczam. Nie liczę kalorii, żeby dobrze wyglądać, przynajmniej nie jest to głównym celem. Chcę się pozbyć nadmiaru sadła, a poza tym, mniejsza waga pomaga we wspinaczce. No i tyle.

Muszę posłać zdjęcie sałatki, którą sobie robię. Używam do niej między innymi chińskiej kapusty. Nie wiem, jak się ona po polsku nazywa. Robi się z niej kimczi, to wiem.

Komentarze

  1. Ja też nie wiem, chyba nie jadłem tego kimczi nigdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kimczi to taka jakby kiszona kapusta z Korei. Można ją spotkać w koreańskich restauracjach. Może jej kiedyś sobie zrobię, bo dosyć dobrze mi smakuje.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!