Pisanie i obżeranie się

Sobota:
Coś mi się poluzowało w lewym kolanie, to tak pewnie dla odmiany. Nie poszedłem przez to na żaden sport, nie licząc boulderingu. Zobaczymy, jak się to rozwinie, może się jakoś zagoi. W kolanie pewnie znowu coś z łękotką, którą i tak miałem już kiedyś operowaną. Takie życie. Nie chce mi się chodzić po lekarzach. Nawet nie wiem, kiedy mi się to z kolanem stało, bo w sumie robię wiele rzeczy. Poczułem to w poniedziałek, że coś strzyka. Teraz jest niby lepiej, ale dobrze jeszcze nie jest.

Obżarłem się wczoraj do rozpuku. Ciągle liczę kalorie, ale to nie pomogło, bo jak przekroczyłem dzienny limit, to olałem limity. Interesujące jest obserwowanie tego procesu. Taki byłem dziwny, że poszedłem nawet wieczorem do sklepu na zakupy, bo od paru dni chodziła za mną kiełbasa. Nie jadłem kiełbasy chyba od roku, czy dłużej. Ogólnie, to czerwonego mięsa już dawno nie jadłem. Pomyślałem, że jak to za mną tak chodzi, to może potrzebuję czegoś, co kiełbasa zawiera. Może też być, że mi po prostu odbijało.

Jestem dziwny od paru dni, może dlatego, że doszedłem do momentu w książce, że znalazłem temat wiodący. Teraz łatwiej może będzie powoli kończyć. Źle się czuję, że jeszcze nie skończyłem, a siedzę nad tym. Tyle że może to kwestia definicji. Jaka byłaby alternatywa, żebym siedział gdzieś dla kasy w robocie i pluł sobie w brodę, że mi życie ucieka?

Pisanie tej książki to jak podróż, które nie wiem jeszcze, dokąd mnie zaprowadzi. Póki co, to uczę się nowych rzeczy.

Moje BMI wynosi koło 23, czyli nie jest jeszcze tak źle, z tym obżeraniem się, ale nie podoba mi się, że mi się znowu sadła odkłada. Może po prostu potrzebuję trochę wyluzowania, bo żyję pod napięciem. Co noc budzę się zlany potem, choć czasami są wyjątki. Śpię na ręczniku, z tego powodu.

Niedziela:
poszedłem do sauny, bo od pierwszego września jest czynna już od rana. Najpierw joga, potem sauna, całkiem przyjemnie było.
Stwierdziłem, że trzeba przestać z obżeraniem się. Dlatego podniosłem ilość dziennych kalorii do takiej wysokości, że będę w stanie się utrzymać w ich granicach, nawet, jak zjem więcej, niż by się należało. Gdy wiem, że i tak nie jestem w stanie zmieścić się w wyznaczonych przeze mnie samego ramach, to automatycznie przestaję zapisywać, olewam. To więc taki trik, czy zadziała, to się okaże.
W każdym razie, to byłem na ściance i było fajnie pogadać z ludźmi i na ludzie popróbować parę rzeczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!