Posty

Krok po kroku

Tak sobie jakoś żyję, jak na morzu, raz spokojniej, raz burzliwie, czasami wiatr gdzieś moją małą łódkę pędzi, sam nie wiem dokąd. Rano się budzę i czuję niepokój, mojego odwiecznego towarzysza. Jak wtedy, za dziecka, gdy nasłuchiwałem po obudzeniu, czy stary jest, czy śpi, gdzie jest. I tak mi to chyba zostało. NB (narkotyk B) napisała mi smsa, że myślała o mnie, stęskniła się i posyła mi uściski i :). No pięknie, pomyślałem i na drugi dzień zapytałem, czy to był sms do mnie, bo nie było w nim żadnego imienia. Okazało się, że do mnie. Kumpelka powiedziała, że wiosna, że NB się nudzi. I tyle. Bo co mam do NB za dużo pisać, tyle razy to robiłem. To jak jakaś głupia gra. Ja piszę, ona mnie olewa, to znaczy, czasami coś odpisze, nie podoba mi się to. Więc po jej ostatnim smsie nic już do niej nie napisałem. Dzisiaj wspinaczka, wczoraj paletki. A poza tym, to walka z uczuciem lęku. Ale mam wrażenie, że jest lepiej, bo wracam do przeszłości, próbując połączyć lęk ze wspomnieniami. Trochę to

Daemony, albo i nie

Chce się przeprowadzić, bo mieszkam na końcu świata i potrzebuje prawie godziny, żeby dojechać do roboty, zależy czym jadę. Przeprowadzka, to oznacza stres. Dostałem aftow, jestem jakiś dziwny, napięty i nerwowy, choć w sumie, czym się przejmować? W nocy leje się ze mnie. Myślę, ze stres powoduje, ze coś robi "klick" w mojej głowie i budzą się stare wspomnienia. Pewnie coś się boi, ze może być tak jak kiedyś. Bo jak by to inaczej wytłumaczyć? J pomaga mi w znalezieniu mieszkania, place jej zresztą trochę za to, bo ona potrzebuje w tym momencie trochę kasy, a ja pomocy.

Swiadomosc

Tak sobie powoli zdaje sprawę, jak bardzo codziennie czuje lek i jak bardzo się przez niego uzależniam. Kiedyś po prostu bylem, jaki bylem. Nie było mi z tym dobrze, ale myślałem, ze nie da się tego zmienić. Teraz bardziej zdaje sobie sprawę, ze to po prostu wspomnienia z przeszłości, które wyskakują, ten flash-back. Spędziliśmy mila niedziele z J. Byliśmy nawet na spacerze. Czemu ja się zawsze wplątuję w afery z młodymi dziewczynami. J jest dziwna. Spaliśmy w jednym łóżku, na wpół nadzy. Istnieją rzeczy mniej męczące.

Kto wie

Takie mam wrażenie, że łatwiej mi się ostatnio wyrwać z zamkniętego kręgu lęku, który powoduje, że nic nie robię, co powoduje, że czuję się bezradny, z tego wynika, czuję bardziej lęk. J ma mi pomóc znaleźć mieszkanie. Napiłem się mocnej herbaty i napisałem do NB (narkotyk B), że wiosna. Wiadomo, racjonalnie to ja czasami nie myślę, albo może tylko czasami myślę racjonalnie ;) Idę zaraz do J, pogadać o businessie i o niczym.

Czlowiek, zwierze

Ostatnio cos przeczytalem, w "Spiegel-online" ze w Thailandii, czy gdzies psy jedza, straszne niby. Niemcy sie nie szczypia. Od razu bylo pare glosow, ze tu (w Europie) sie to robi z innymi zwierzetami i nikt sie tym nie przejmuje. Ogolnie, to czasami jem mieso, ale nie widze specjalnej roznicy miedzy "zwierzeciem" i "czlowiekiem". Biologicznie, to czlowiek jest zwierzeciem. Jak to ktos napisal, wyzszosc "czlowieka" nad "zwierzeciem" jest glownie uzasadniona przez religie, rozne bliblie, czyli cos napisane przez czlowieka, dla czlowieka. Do 1990 roku zwierzeta byly uznawane w Niemczech jako "rzeczy". Ogolnie, jak czlowiek poczyta troche na temat zachowania sie zwierzat i ludzi, to roznica dosyc szybko znika. Nawet fakt, ze niektore malpy, czy nawet sroki, w lustrze sie rozpoznaja, swiadczy o tym, ze cos tam kumaja, wiedza, ze to one. Najciekawsze, ze niewolnicy do niedawna byli uwazani za zwierzeta. Byli trzymani w domach, jak

Chyba

Spotkania z J chyba mi źle robią. Nie jest może tak źle, jak po spotkaniach z NB (narkotyk B), ale dostaję aftów i jakiś spięty jestem. Choć nie wiem, czy to przez nią. Ale w sobotę byłem się z J wspinać i z K. Sporo tam ładnych dziewczyn. Nawet nie wiem, czy J jest taka ładna, ale jest, mhmm, jaka jest, zamknięta w sobie? Jak NB? Stwierdzam, że moje lęki nie mają wiele do czynienia z dziewczynami. To znaczy, nawet, gdy jestem z jakąś, to nie jest lepiej. Więc czasami myślę, że nie jest tak źle samemu. Może dlatego mieszkam na końcu świata, wzdychając tylko, gdy widzę, co się na mieście kręci. Dzisiaj nawet nie czułem takiego lęku. Rano, gdy się budzę, to myślę o tym, jak to kiedyś było. Każda pobudka w domu, to moment, od którego trzeba uważać co się robi, co się dzieje, czy stary jest, gdzie jest, co robi, czy zaraz wyjdzie, czy trzeba się przygotować na to, że się go spotka. Więc gdy teraz czuję, jakbym się spalał od środka, to myślę, że to przeszłość wychodzi. Kiedyś myślałem, że j

Kra na rzece

Jakoś się to życie wlecze. Przez chwilę gadałem w robocie z jedną, bardziej w moim wieku, a nie w wieku J, i miło mi się zrobiło. J się nie odzywa, NB też nie, muszę sobie jaką inną znaleźć, która się nie odzywa ;) A na rzece kra, promy mają spóźnienie, bo muszą się jednak trochę przebijać. Ale to za każdym razem trochę przygoda :) W sumie, to jadę tym promem prawie pół godziny w jedną stronę, jak nie ma spóźnienia.