Posty

Po świętach

 Byłem dzisiaj na ściance, teraz mam zmęczone plecy. Byłem już w pierwsze i drugie święto, bo tu tak nie świętują.  Dzisiaj nic nie wywalczyłem na ściance, bo sporo ludzi było, ale na jednej drodze minimalnie dalej zaszedłem. Chciałbym wejść w trudność 6, bo 4-ki to nawet początkujący dadzą radę zrobić. Z piątkami mają gorzej, ja zresztą też. Lubię tam jeździć, bo to 15 minut rowerem w jedną stronę, z kawałkiem. Człowiek trochę mózg przewietrzy. Ciągle walczę z książką, ale bardziej na luzie jakoś.

Planowanie i emocje

Interesujące jest obserwowanie jak działa ludzkie rozumowanie. Można też oczywiście obserwować zwierzęta, ale że mam więcej kontaktu z ludźmi, niż ze zwierzętami domowymi, to im się przyglądam. Chociażby sobie samemu. Kiedyś zastanawiałem się jak mną lęki kierują, albo ogólnie mówiąc emocje. Sam mechanizm wydaje się być dosyć prosty, choć jego realizacja, czyli neurobiologiczne podłoże, wydaje się być bardzo złożone.  Jak to działa? Człowiek, czyli głowa, cały czas coś kombinuje, planuje. Samemu się emocjonalnie na różne scenariusze reaguje. Dlatego człowieka odrzuca na samą myśl o czymś, albo robi mu się miło, gdy o czymś innym pomyśli. Ludzie cieszą się na wizję urlopu. Wyobrażamy sobie jak to będzie, pewnie miło, z tego czy innego względu, dlatego jedziemy tam, a nie gdzie indziej.

Znowu będzie sauna

 W jednym z klubów sportowych, którego jestem członkiem, mają od stycznia znowu saunę otworzyć. No i dobrze. Chciałem dzisiaj iść na jakiś fitness, ale wczoraj za dużo robiłem na boulderingu, więc czuję za bardzo ramiona. Nauczony smutnym doświadczeniem pójdą tylko na jogę.  Wczoraj pogadałem sobie trochę z ludźmi pracującymi na ściance (bouldering). Za to nie popisałem za dużo książki, to znaczy, prawie wcale. Chcę trochę lepiej opanować moje "blokady", czyli stany lękowe powodujące, że męczę się przy pisaniu książki, ale także przy wielu innych rzeczach. Interesujące jest, jak mną te stany kierują. Gdy pomyślę o pisaniu, to czuję jak w okolicach splotu słonecznego zaczyna mnie coś ściskać. Gdy przestaję myśleć o czymś co "muszę" zrobić, to mi to przechodzi. Interesujące. Nie mam problemów z pisaniem bloga, ale robienie innych rzeczy, choćby pisanie tej książki, jest bardzo stresujące.  Tu słońce, choć poniżej zera. Idę na tą jogę, trochę się porozciągać i z domu w

Trochę zimy, trochę jesieni

 Coś nie miałem weny do pisania dzisiaj, zastanawiam się, co chcą napisać, w sumie. Za to kupiłem sobie korek do wanny, zamiast uszczelki. Mogłem szukać tej uszczelki, ale nie wiem, czy by pasowała, bo to taki korek otwierany na pokrętło. Za to kupiłem pokrowiec na siodełko do roweru, bo po tym, jak latami mi tyłek marzł, miałem dosyć. To przez byłą Sąsiadkę, która ma jakiś pokrowiec z pianki, czy coś. Ja sobie strzeliłem taki z futerka. Siedzę teraz jak na kanapie i jest ciepło. Ogólnie, to najgorzej było jak rower stał na zewnątrz, czy może jeszcze padało, a potem człowiek siodełko własnym ciepłem musiał rozgrzewać, jak na zewnątrz koło zera. Przytyłem ostatnio, ale też nie żałowałem sobie słodyczy. Trza znowu na odwyk, choć za bardzo mi się nie chce. Trochę kolano czuję, tak to bym poszedł więcej na jakieś biegające sporty, bo dużo na jodze jestem, no i na ściance, ale tam się dużo nie spali. Tyle, że tam i z powrotem to trochę ponad pół godziny rowerem, zawsze coś.

Pozostaję w Europie

 Właśnie zwróciłem bilet do Australii. Stwierdziłem, że nie jest to teraz mój największy priorytet i wcale bym się nie cieszył, żebym tam jechał. To tylko stres. Ten psychoterapeuta pokazał mi ćwiczenie, na podejmowanie decyzji. Bierze się dwie linki, idzie po jednej z nich i wyobraża jedną decyzję. Potem idzie po drugiej i wyobraża tą drugą decyzję.  Mnie wychodziło, że mało mam radości w myśli o Australii, nie widzę się tam jakoś. Za to w Europie myślę o skończeniu książki. Gdybym miał tylko rok do życia, to nie chciałbym się teraz włóczyć gdzieś po Australijskich plażach, ale skończyć pisać. Nie wiem, dlaczego mi na tym zależy, ale zależy. To może trochę jak powrót do źródeł, bo kiedyś chciałem być muzykiem. Potem myślałem coś o pisaniu. A może nie ma sensu się nad tym zastanawiać dlaczego chcę coś napisać? Po prostu chcę i tyle. To jakby rozmowa z samym sobą, taka, której mi jakoś może brakuje. Może jestem po prostu zmęczony. Choćby tym życiem na walizkach. Poza tym, to nie widział

Szachy i ścianka

  Byłem akurat na boulderingu. Tak na luzie, na koniec sobie trochę więcej poćwiczyłem na kondycję. Mam więcej motywacji po tym, jak przedwczoraj wspinałem się z liną, z Blondi. Ciągle bawię się zagadkami szachowymi, bo mnie to jakoś uspakaja. Zacząłem jednak znowu coś tam pogrywać na gitarze. Co do szachów, to chcę się nauczyć otwarcia także dla białych figur. Chociażby po to, żeby móc grać ze sobą samym. Jeden z moich ulubionych YTerów, taki od szachów. Powiedział, że nie gra na zawodach, bo się za bardzo stresuje. Pokazał przykład gry, którą na sam koniec zupełnie bez sensu rozwalił, dlatego, że taki był zdenerwowany. Znam to. Poza tym to wiadomo, to znaczy, badania naukowe pokazały, że wyższy poziom kortyzolu może spowodować osłabienie zdolności kognitywnych, to znaczy, racjonalnego myślenia. Istnieją metody na to, jak sobie z tym radzić, tyle że trzeba je trochę poćwiczyć. Na przykład ten "podwójny wdech", ale także inne. Postaram się skoncentrować na książce, żeby ją sk

Decyzje

 Spać mi się chce. Chyba jednak nie jadę do AU, bo za dużo stresu. Byłem u psychoterapeuty-poradnika. W sumie, to trochę po to, żeby się potwierdzić w mojej decyzji, co mi się udało. Mimo wszystko, to ten ostatni czas kosztował mnie sporo energii.  Wczoraj padałem na pysk, nawet po wypiciu czterech espresso. Pojechałem jednak na ściankę, to z liną. Wspinałem się z Blondi. Fajnie było, choć żadnej trudnej drogi nie wyrwałem, bo jakoś zmęczony byłem. Ostatnia droga miała chwyty podobne do prawdziwych kamieni. Bardzo fajne były. Jak mi się będzie chciało, nie będę taki zmęczony, to napiszę więcej o tym psychoterapeucie-poradniku.