Posty

Silny wiatr

 Ciekawe, coś nie jestem w stanie pisać komentarzy na innych kontach. Coś mam chyba nie tak z ustawieniem konta. Nie chce mi się szukać. Dzisiaj miałem wrażenie, że mentalnie ruszyło coś z książką. Wczoraj myślałem, że chyba kogoś ugryzę, taki miałem humor. Ramię mnie bolało jeszcze bardziej niż dzisiaj, ale pojechałem do kafejki na ściankę. Tak po prostu, żeby się na rowerze przejechać, świeżego powietrza zaczerpnąć. Tam też trochę z ludźmi pogadałem. Tu silny wiatr. Na wybrzeżu podobno tak silny, czy takie ruchy wody, jakich nie było od 100 lat. Podobno. Może mną tak wczoraj nosiło, bo halny czułem?

Zmienna pogoda

 Poniedziałek: Poszedłem na ściankę, po to, żeby trochę wyjść z domu. Fajnie, było, pogadałem trochę z paroma ludźmi. powsipinałem sią ze dwadzieścia minut, wystarczy. Teraz czekam, aż przestanie padać. Radar deszczu mówi, że ma zaraz przejść. Głośno tu jest, moje myśli trochę się gubią, choć mam słuchawki tłumiące hałas.

Pisanie i obżeranie się

Sobota: Coś mi się poluzowało w lewym kolanie, to tak pewnie dla odmiany. Nie poszedłem przez to na żaden sport, nie licząc boulderingu. Zobaczymy, jak się to rozwinie, może się jakoś zagoi. W kolanie pewnie znowu coś z łękotką, którą i tak miałem już kiedyś operowaną. Takie życie. Nie chce mi się chodzić po lekarzach. Nawet nie wiem, kiedy mi się to z kolanem stało, bo w sumie robię wiele rzeczy. Poczułem to w poniedziałek, że coś strzyka. Teraz jest niby lepiej, ale dobrze jeszcze nie jest. Obżarłem się wczoraj do rozpuku. Ciągle liczę kalorie, ale to nie pomogło, bo jak przekroczyłem dzienny limit, to olałem limity. Interesujące jest obserwowanie tego procesu. Taki byłem dziwny, że poszedłem nawet wieczorem do sklepu na zakupy, bo od paru dni chodziła za mną kiełbasa. Nie jadłem kiełbasy chyba od roku, czy dłużej. Ogólnie, to czerwonego mięsa już dawno nie jadłem. Pomyślałem, że jak to za mną tak chodzi, to może potrzebuję czegoś, co kiełbasa zawiera. Może też być, że mi po prostu

Bez sauny i obżarstwo

 Sobota Będę też opisywał według dni, jak Tomek, cały tydzień, czy jak mi się przypomni, bo tak może ciekawiej.  Coś ostatnio nie mam ochoty na saunę. Wolę pojechać do domu, siąść sobie tam na balkonie, poczytać książkę. Interesujące, że straciłem coś ochotę na saunę i ciekawe kiedy to wróci. Może jestem po prostu zmęczony? Zastanawiałem się wczoraj nad tym moim obżarstwem, ale też innymi "głodami". Można być "uzależnionym" od wielu rzeczy. Mechanizm działania takiego uzależnienia widać po reakcjach. Przypomina to trochę zwykły głód. Człowiek jak jest głodny, to myśli o jedzeniu, czasami trudno jest się skoncentrować, co wynika nie tylko z obniżonego poziomu cukru we krwi. Uczuciem głodu i myślami o potrzebie jego zaspokojenia kieruje inny układ niż ten związany z emocjami. Wydaje się, że ludzie zależni od narkotyków biorą je, bo im to sprawia przyjemność. Badania naukowe wskazują jednak na to, że chodzi o "wewnętrzny przymus", podobny do tego związanego z

Raz się chudnie, raz się tyje

 Przytyłem znowu, bo nie wiem, czy to ze stresu, czy jakoś inaczej, ale zacząłem się objadać orzechami z miodem. Miodów mam tyle różnych, lipowy, akacjowy, leśny i jeszcze parę. Trudno jest nie kosztować ich regularnie. Poza tym to jak zacznę czasami jeść, to nie umiem tego zastopować. Obserwuję to, bo to ciekawy proces, jakby uzależnienie od narkotyków. Człowiek chce przestać, jest napchany, a nie może. Wiem mniej więcej, jak to działa, przynajmniej z kokainą, papierosami, czy innymi substancjami uzależniającymi. To znaczy, wiem teoretycznie. Potrafię to też u mnie zaobserwować, ten proces, tyle że miód z orzechami nie jest tak szkodliwy dla zdrowia jak papierosy, o ile się nie przesadzi. Istnieją badania naukowe pokazujące, że mieszanka cukru i tłuszczu powoduje, że trudno jest przerwać jej spożywanie. Dlatego część ludzi ma problem z zamknięciem raz otwartej paczki chipsów. Z tym akurat nie mam problemów, u mnie to raczej orzechy i miód.

Lubię miód

 Padam na pysk, bo mało śpię. Byłem na ściance, jestem tu jeszcze w kafejce, ale nie wysilałem się specjalnie. Spadam do domu, zrobię sobie tam jeszcze kawy. Kupiłem znowu miodu. Mam już całą kolekcję, różnych, kupionych na targu. Ten ostatni, to z drzew na podwórku sprzedających. Lubię taki swojski w miarę miód.

Za oknami słońce

 Byłem znowu na ściance, jak to w soboty. Nie przemęczam się, po prostu staram się skoncentrować na tym, co czują moje stopy. To jakby forma medytacji. Wczoraj sprzedałem jeszcze jakąś część z samochodu, którego nie mam od lat. To znaczy, nie była to nawet część z tego samochodu, bo nie pasowała, dlatego pewnie leżała latami. Ciekawe, dlaczego tak trudno mi się czasami zabrać za pewne rzeczy, a ostatnio łatwiej, co uważam, że jest pozytywne. Za oknami słońce, ma tak jeszcze być do jutra. Można się do tego przyzwyczaić. Coś źle spałem w nocy, bo obudziłem się krótko przed czwartą, czyli po mniej więcej 5,5 godzinach snu. Może mój organizm czasami nie potrzebuje więcej, choć czuję się zmęczony. Może to ekscytacja, bo wczoraj udało mi się zrobić parę rzeczy?