Duszę się trochę w robocie. Wiem, to nie jest kwestia firmy, bo "zawsze" tak miałem. Kiedyś tylko nie wiedziałem o co chodzi. Leżałem na łóżku, czytając książki, albo je połykając, wiedząc, że mam się za coś wziąć i nie umiałem, najczęściej. Robiło mi się gorąco, czy zimno, mieszało mi się w głowie, ale nic nie pomagało. Teraz jest mi gorąco, czy zimno, wtedy wstaję, chodzę trochę i staram się wyobrazić, czasami, że rozwalam ten niewidoczny mur, który jest wkoło mnie. Czuję się wtedy jak schwytany, jak wtedy, w domu rodzinnym, gdy bałem się wyjść ze swojego pokoju. Paręnaście lat takiej tresury zostawiło widać ślady, nie da się ukryć. Ale mniej jest bólu. Wracam do przeszłości, staram się rozmawiać z moim wewnętrznym dzieckiem, czasami go może pogłaskać po głowie. Wiadomo, jako dziecko człowiek blokuje wiele, ucieka od tego świata. Teraz muszę wrócić, do przeszłości, nie jest to przyjemne. Ale chyba pomaga. Pojechać do Australii, po co, żeby przeżyć coś innego, mieć trochę in
A jednak jesteś w Australii... czyli tam gdzie chciałeś :) Fajnie
OdpowiedzUsuń. Bardzo dawno mnie tu nie było, ale widzę że idziesz do przodu.
Pozdrawiam Sofia :)
Witam :)
OdpowiedzUsuńTrudno mi teraz powiedzieć, na ile "chciałem" kiedyś. Niestety, zgubiłem nawet mój pamiętnik z tamtego okresu, to znaczy, przypadkowo go sobie skasowałem, ale fakt, mam blog, przyszło mi teraz do głowy ;)
Fakt, gdy tu jechałem, mając nawet problemy z wyjazdem, bardziej natury mentalnej, to też nie wiedziałem na ile. Myślałem na miesiąc, czy coś. Nie wiem nawet, czy idę do przodu, czyli jak zwykle ;)
Pozdrawiam :)