Posty

Pisanie po raz któryś, J.Chen

Poczytałem sobie o Jacky Chen, nie miał on chyba prostego życia. Gdy miał 7 lat, rodzice oddali go do szkoły z internatem (Chińska Opera). Oni sami wyjechali do Australii, bo nie mogli go ze sobą wziąć, tak mówi Wiki. Podobno był nieźle biedny i dostawał lanie w szkole. Trudno mi opisać jak go widzę, bo go nie znam. Ale chyba wszystkim wydaje się być sympatyczny i unika brutalności w swoich filmach (w miarę). Przyszło mi to do głowy, bo jest on tego przykładem, że czasami trzeba walczyć, po prostu, dzień po dniu, ćwiczyć, pracować, wierzyć w siebie, czy w to co się robi. Może warto było by być buddystą? Byłem się wczoraj powspinać, miło było, przedtem pobiegać i teraz mnie wszystko trochę boli. To godzina parek w kafejce. Siedzi ich tu 3 w środku, 1-a na zewnątrz, no i 2 samotnych facetów. Jeden schowany gdzieś w kącie, drugi czyli ja, przy wejściu. DT ma przyjść, mam jej w czymś pomóc i możemy trochę pogadać. To znaczy, ona lubi ze mną rozmawiać i przeważnie ja kończę nasze rozmowy te

Pływanie po raz któryś

Obudziłem się o 4-tej nad ranem. Niby niedobrze, ale z drugiej strony lubię sobie też tak z rana posiedzieć, czasami, mimo, że potem jestem padnięty. O czym myślałem? O tym, co może jest ważne.  Pozwoliłem problemom odfrunąć, jak kiedyś, na jednej z godzin jogi z miła nauczycielką z Ananda Marga w jednym z krajów skandynawskich. Miło jest czasami pomedytować, chyba będę to musiał częściej robić, ale najmilej jednak robić to gdzieś nad brzegiem morza, lub na osłonecznionej polance w lesie. Jak przed rokiem. Siedziałem na pieńku, świat był wypełniony ciepłem i śpiewem ptaków. Zapachem lasu. Brakowało mi oczywiście kogoś, ale potem gdzieś się to zatraciło wszystko. Aż do momentu, gdy trzeba było wrócić do rzeczywistości, wstać i pomaszerować spowrotem do domków campingowych, gdzie kawałek rodziny spotkał się z powodu urodzin mojego ojca. Pływałem sobie dzisiaj. Koło mnie jakiś niedźwiedź, czy inny zwierz trenował i wyprzedzał mnie na każdym zakręcie. A ja sobie spokojnie. Jak i tak go nie

Ucieczki czy Chiński

Siedzę znowu w kafejce, rozmawiałem z Ch. Nawet mnie poprosiła o mój numer telefonu, bo jej trochę pomogłem w zastanawianiu się nad ideami do pracy. A może chciała mój numer po prostu, kto ją wie. Narzekała, że ją szyja, czy kark boli, bo ma coś z zębem. Nie zaproponowałem jej masażu, bo mi się po prostu nie chce. Obudziłem się jakiś cały niespokojny. Myślałem o tym, ile szans przegapiłem, by trochę więcej zarobić. Moje myśli chodziły tu i tam. Pomyślałem, że jestem sam. W końcu z tego wszystkiego poszedłem pobiegać. Nawet nie wiem, czy nie mam znowu zerwanego wiązadła, po tej wywrotce na rowerze. Pies temu mordę lizał. L była w domu. L jest bardzo ładna, stwierdzam za każdym razem, prawie. Czasami potrafi być miła. CA (cannabis A) napisała, że nie idzie się wspinać w tym tygodniu. To i może lepiej. Chciałem jej napisać, że nie wiem, czy będę jeszcze do niej pisał o problemach z PTSD itp, bo ona też ma takie, ale stwierdziłem, że nie mam ochoty na to. Pisząc to teraz, zapomniałem na mo

Nic mi sie nie chce

Nic mi sie nie chce, to znaczy, najchetniej bym sie do kogos przytulil, albo nie wiem co. Strzelil sobie w leb, by miec chwile spokoju ;) Kumpelka z pracy jedzie do Australii z chlopakiem. Mnie sie nie chce, jak mowie, ale moze sie w przyszlym roku tez tam znowu wybiore. Albo do Portugalii, posurfowac. Wiem, mam problemy, ale samemu mi sie cos ostatnio nie chce juz po swiecie wloczyc. Moze do Ameryki Poludniowej? Pewnie bym sie od razu w jakiejs ichnej zakochal, znajac mnie i ich urode ;) Czuje moja nerwowowsc na plecach, ciekawe dlaczego na plecach, ale czuje tez,  no wlasnie co? Jak czuje sie lek, czy nerwowosc? :) I nawet pojechałem na prom, bo chciałem do kafejki po basenie, choć siąpiło i mi się nie chciało. Ale mimo tego wszystkiego stwierdziłem, że w domu i tak nic nie zrobię, a w kafejce coś popiszę i będę między ludźmi. I co? Bombę podobno znaleźli gdzieś w okolicy pomostu-przystanku i odesłali mnie na inny przystanek (pomost), więc pojechałem do domu i tyle.

Rekin

Przyszedlem do pracy i  pomyslalem "I hate the world today" jak w piosence. Ale juz mi lepiej, troche. Brakuje mi po prostu seksu, bo mam pare seksownych kolezanek w pracy i gdy na nie spojrze, to mi go brakuje ;) Oszalamiam sie kawa i czekam, co dzien przyniesie.

Chmury

Chmury przepływają za oknem, po raz któryś. Sąsiadka ma dzieciaka, nawet nie wiedziałem, że jest w ciąży, bo nie jest zbyt szczupła. A może zaadoptowali to dziecko? Nie wiem. Mam momenty, że czekam, co się ciekawego, albo miłego wydarzy, to lepiej, niż po prostu czekać, aż ból przejdzie. Co zrobić z moim życiem, gdy przestanę uciekać, jeśli przestanę. Może pojadę do Australii, byłem tam już 2 razy i gdybym chciał, to mógłbym tam po prostu zostać. Mam jeszcze 3 lata, żeby się zastanowić, czy coś koło tego. Ludzie marzą, żeby pojechać tam, czy tutaj, a mnie się po prostu nie chce. Jak mi się zachce, to pojadę. Teraz miotam się trochę. Uczę się nie popadać w rolę ofiary, nie dawać więcej niż dostaję. Mam ptsd i w sumie, to może powinienem cieszyć się, że przeżyłem. Szukam siebie i to kosztuje energii, słowa, afty, nic i tyle. Samotność dnia i po prostu bycie. Gdy płynę to czuję wodę, po moimi dłońmi, jej nacisk na palce. Wczoraj masowałem trochę plecy Bi, bolą ją. Ja nie przepadam za tym,

Dni

I znowu jakiś taki dziwny czas, ze czuje niepokój. Mógłbym to "lekiem" nazwać, ale niepokój chyba lepiej do tego pasuje. A lek kojarzy się ze słabością. Za oknem słonce. Ciekawy link http://www.trauma-pages.com/s/mib.html trzeba się po prostu dłużej w punkty wpatrywać ;) A na koniec uśmiałem się dzisiaj wieczorem, że bałem się, że mi się coś stanie, bo za dużo wafli zjadłem, których to ciasto L zrobiła. W takich momentach nie czuję żadnego lęku, czy smutku :) Po prostu rechoczemy, z byle czego ;) bez alkoholu w dodatku, bo jedna karmi, a druga samochodem, a trzecia pije, ale się tak nie śmieje, może dlatego, że jej językiem ojczystym jest grecki i nie wszystko łapie, a już na pewno nie, to co po polsku.