Posty

Klatka

Tak sobie siedzę w tej mojej klatce emocji, ograniczeń. Zagaduję dziewczyny, ale jakoś nic z tego nie wychodzi. Niektóre powodują, że coś się we mnie dziwnego dzieje, nawet nie wiem co, to jakiś dziwny stan, muszę mu się przyjrzeć. Ale zaczynam za nimi tęsknić, za tym rodzajem opium. Ale nie odważam się zaprosić ich na kawę. No, może oprócz J, ale ona pojechała za granicę, na parę tygodni. Jest mi potem smutno i czuję się samotny. Znam to od lat. Jak przeskoczyć tą barierkę. Gwiazdka, bo tak ją nazywam, lubi tulić się do mnie. Ma wytatuowaną gwiazdkę na plecach. Tyle, że ona mi się nie za bardzo podoba. Napisać coś do NB? Albo nic nie pisać? Zdrowy rozsądek mówi, żeby nie pisać. Ale czym on jest? Dokąd mnie zaprowadził? Gdy wspinam się z D, to jest fajnie, rozglądam się za innymi dziewczynami, a na koniec urządzamy sobie trening kondycyjny, czyli wchodzi się jakąś drogę parę razy pod rząd, aż się nie da więcej. Ciekawe, czy D jest zazdrosna? Tyle jest ładnych dziewczyn na hali, ale wię

Mały, przeciętny człowieczek

Tak sobie żyję, w sumie, to bez planu. Ale dzisiaj pomyślałem, że jakiś plan to muszę jednak zrobić, plan na życie, a chociażby na jego część związaną z finansami, czy coś. Już mi parę razy jedna dziewczyna, z którą kiedyś byłem, zarzucała, że nie wiem, czego chcę. Mhmm, w sumie, przyszło mi teraz do głowy, przede wszystkim, to wiem, czego nie chcę. A nie chcę moich lęków i tego poczucia bezradności. Jakieś Lamborghini też by się pewnie przydało, ale nie jest ono jako pierwsze na liście ;) Bo budzę się dzisiaj rano, i co czuję? Jak coś mnie unieruchamia, jakieś niewidzialne więzy, coś leży mi ciężko na klatce piersiowej. Czuję się jakiś odrętwiały, niezdolny do ruchu. Chciałbym wstać, coś zrobić, ale po co, i tak nie potrafię? Tęsknię za tym, jak było z NB, myślę, że do niczego nie doszedłem. Tak sobie myślę "może się jednak zabić". Bo przecież i tak nie dam rady niczego zmienić, i będę tak leżał w tym łóżku do wieczora, z notebookiem, surfując po internecie, oglądając głu

Lęk wysokości

Tak sobie pomyślałem wczoraj, wisząc z 8 czy 10 metrów nad podłoga, w hali, w uprzęży na linie, ze w sumie powinienem się może bać. I przez chwile poczułem lek, może przez ułamek sekundy, ale potem wepchnąłem go gdzieś do jakiegoś kąta, albo może zniknął on sam. Nie boje się chodzić pod dachem, ale nie lubię spadać, bo można się czasami uszkodzić, jak się uderzy o sciane. Bo i tak wisi sie w linie. Ale pare wypadkow juz widzialem. Miedzy innymi, jak facet polecial i sobie przy tym polowe palca urwal, moze probowal sie czegos zlapac, albo polecial, jak go mial w karabinku, kto wie. Krew sikala z jego reki malym strumykiem, jak go partner na dol spuszczal. Kiedys wspinalem sie czasami bez ubezpieczenia. Jechalem rowerem w skalki, jak jeszcze niedaleko skalek mieszkalem i wlazilem gdzies, probojac najpierw z gory i z dolu ocenic, czy wejde. Ale mi przeszlo, jak raz o malo nie odpadlem, gdy bylem sam. Wisialem tak, moze nie za wyskoko, ale pode mna szpiczaste kamienie. Gdybym na nie plecam

Z zewnatrz

Denerwuje mnie fakt, ze tyle mysle o NB (narkotyk B) ostatnio, na przyklad dzisiaj. Patrzac na to z zewnatrz wiem, ze to nie ma sensu, myslenie o niej. I wcale tego nie chce. Ale cos mi sie zakodowalo w glowie, pomieszalo pewnie z jakimis wspomnieniami z dziecinstwa i zyje dalej w tym schemacie. Za oknem slonce, mnie cos dusi, lekki lek, czyli jak zwykle, i chodzi mi po glowie NB. Nawet nie wiem dokladnie co mi po tej glowie chodzi. Moze wspomnienia z czasu, jak bylismy nad jeziorem. Momenty z nia byly jakies niezwykle, jakby docierala bezposrednio do mojego serca, czyli do niektorych polaczen mozgowych, bo sercem raczej sie nie czuje. Serce po prostu szybicej bije, lub podchodzi do gardla. Nie chce juz tego bolu, tesknoty. Ale i tak tesknie za czyms, czego nie ma, tak mnie wychowano, mowi literatura fachowa. I tak sobie filozofuje. Za oknem slonce swieci, a ja siedze tutaj, zamiast rzucic sie w fali i surfowac, zapominajac o wszystkim. Ale ide sie powispinac, wiec tez przez moment zap

Słońce

Wreszcie trochę słońca wyszło. Ramię mnie boli, może po wczorajszej ściance? Jutro znowu idę się wspinać. Płynąłem dzisiaj promem, dosyć muzealnym, myślałem, że się rozpadnie. Następny, czyli ten 15 minut później, dogonił nas po drodze, ta, i musiał czekać. Zastanawiałem się rano po co żyję, nie doszedłem do nowych wniosków, czyli nadal nie wiem, po co żyję. Chociaż, wieczorem, jak wracałem promem, ale tym szybszym, przyszło mi do głowy, że mimo wszystko to żyję też dlatego, że wierzę, że może być lepiej. Albo może żyję dlatego, że nie opłaca mi się umrzeć, teraz. Albo może żyję z ciekawości?

Staram się, czy nie...

Może za mało dzisiaj płynu wypiłem, ale boli mnie głowa. Nie tak, żebym się nie mógł wspinać, ale wystarczająco, żebym to czuł, żeby mi to przeszkadzało i powodowało, że zastanawiam się, dlaczego i co to z moimi komórkami mózgowymi robi. Gdy przymykam oczy, ból trochę przechodzi. Siedzę w kafejce, pełno było tu znajomych, jest nawet dziewczyna, którą znam z widzenia, ze ścianki. Ale za młoda i nie zwraca chyba na mnie uwagi, ładna. Nie lubię tego uczucia smutku, który mnie ogarnia, gdy widzę jakąś dziewczynę, nie każdą, nawet nie wiem jakie, może ładne, może mają coś w oczach, może seksy? Nie lubię tego uczucia, przenikającego mnie całego, moje kości, jak zimny wiatr. Nie wiem, co wtedy zrobić, przecież nie zacznę płakać, lub krzyczeć. W ciągu dnia mógłbym iść pobiegać, uciec przed tym wszystkim, nawet nie wiedząc, że uciekam. Coś mnie wtedy pcha, ciągnie, do tego, żeby pobiec ścieżką wśród domów, potem wśród pól. Po jakiś czasie wszystko znika, zmęczenie i adrenalina zastępują wszystk

Staram się, czy nie...

Może za mało dzisiaj płynu wypiłem, ale boli mnie głowa. Nie tak, żebym się nie mógł wspinać, ale wystarczająco, żebym to czuł, żeby mi to przeszkadzało i powodowało, że zastanawiam się, dlaczego i co to z moimi komórkami mózgowymi robi. Gdy przymykam oczy, ból trochę przechodzi. Siedzę w kafejce, pełno było tu znajomych, jest nawet dziewczyna, którą znam z widzenia, ze ścianki. Ale za młoda i nie zwraca chyba na mnie uwagi, ładna. Nie lubię tego uczucia smutku, który mnie ogarnia, gdy widzę jakąś dziewczynę, nie każdą, nawet nie wiem jakie, może ładne, może mają coś w oczach, może seksy? Nie lubię tego uczucia, przenikającego mnie całego, moje kości, jak zimny wiatr. Nie wiem, co wtedy zrobić, przecież nie zacznę płakać, lub krzyczeć. W ciągu dnia mógłbym iść pobiegać, uciec przed tym wszystkim, nawet nie wiedząc, że uciekam. Coś mnie wtedy pcha, ciągnie, do tego, żeby pobiec ścieżką wśród domów, potem wśród pól. Po jakiś czasie wszystko znika, zmęczenie i adrenalina zastępują wszystk