Posty

Niewątpliwie pozytywne.

Siedzę sobie w kafejce, koło mnie jakaś młoda skośnooka para dyskutuje na temat swojego życia. Czy chcę czy nie, to tego słucham. Ona ma chyba 18 lat, czy coś, on 22. Ona uważa, że on jest za stary dla niej, bo ona chce wyjść za mąż w wieku 25 lat, czy coś takiego. Ładna jest ta skośnooka, po prostu miło czasami na nią zerknąć. Mam wrażenie, że moja "krótka" lista mi pomaga. To znaczy, mam parę rzeczy, które chcę robić przez ileś tam minut, w ciągu dnia. Gdy mam coś "dużego" do zrobienia, to trudno mi się za to zabrać. Jakąś małą rzecz, ograniczoną czasowo łatwiej mi zrobić. Gdy już zacznę, to robię ją czasami dłużej. Ale nie o to chodzi, chodzi o robienie czegoś. Obserwuję się też, jak mi czas gdzieś ucieka. Będę próbował szukać nowych tricków, by ten przeciek trochę zatkać. Nie oczekuję cudów. Myślę, że poranna medytacja pomaga. Człowiek nabiera dystansu do siebie samego, swoich myśli i problemów. Nie powoduje to, że one znikają, ale to chyba jakiś dobry start. Za

Szukanie drogi, czy schematu

Nie chodzę do pracy, ludzie pytają mi się, że jestem już na emeryturze, czy coś. Dzisiaj fryzjer mnie o to zapytał, gdy płaciłem. Pytał raczej oczekując zaprzeczenia, pewnie mają jakieś specjalne akcje, czy cholera wie co, dla rencistów, czy emerytów, czy co. W każdym razie, to pomyślałem sobie, że jestem już stary i do niczego. Po co jeszcze coś tam trenuję, jak to nie ma sensu. Przyzwyczaiłem się do tego, żeby obserwować moje myśli i emocje. Dziecko skośnookie tu skacze na stole, na bosaka, ale go szybko zdjęli. W każdym razie, to zainteresował mnie ta automatyczna myśl - Do niczego się nie nadajesz, to śmieszne i bez sensu co robisz, co sobie ludzie pomyślą. To - Nic z ciebie nie będzie - chodzi chyba za mną całe życie. Czy próbuję sobie udowodnić, że mam rację bytu? Przez całe dzieciństwo stary mi powtarzał, że nie jestem nic wart. To gdzieś w mojej głowie siedzi, myślę sobie. Co za bezsens. Emocja, gdy mam wrażenie, że jestem do niczego, że się do niczego nie nadaję, jest dosyć si

Negatywne myśli

Staram się robić codziennie coś z mojej "krótkiej" listy. Akurat rozmawiam sobie na necie z A, ona akurat w Taiwanie. Planujemy wycieczkę do mojego ulubionego parku. To trochę odciąga moje myśli od NB (narkotyk-B). Czasami zauważam, jak bezsensowne są te moje myśli o NB. Zastanawiam się, skąd się to bierze. Znam parę powodów, ale, niezależnie od tego, chyba nadchodzi powoli czas, żeby to jakoś wyjaśnić, zakończyć, myślę sobie. Trochę mi się gorąco robi. Zastanawiam się oczywiście cały czas, jak tu sobie radzić z moimi lękami. Jak raz wspominałem, psy nauczono, żeby nie uciekały, gdy są rażone prądem, choć mogły. Myślę, że to często problem tego typu. Istnieje jakieś rozwiązanie, ale nie jesteśmy w stanie go zobaczyć, dlatego, że nas tego w dzieciństwie nauczono, to znaczy, jakiegoś schematu reakcji. Trudno potem przeskoczyć ten schemat, bo emocje i logika są jednak powiązane. Logika "racjonalizuje", to znaczy, tłumaczy jakiś rodzaj zachowania. Wtedy jest to w pewnym

Cholerne emocje

Wczoraj grałem dużo, bo mało ludzi było na pogrywaniu. Potem poszliśmy na kolację i kawę. Gadałem trochę z D i SH, parą z Chin. Krytykowali oni brak wolności dostępu do informacji w Chinach. Dzisiaj trenowałem z SH. On jest jednak szybszy i lepiej gra ode mnie. Gdy oglądam moje nagrania z treningu, to mam wrażenie, że moje ruchy są jakieś niezgrabne, sztywne. Ale pracuję nad tym. Powoli zaczynam się pewniej czuć na boisku, choć jeszcze mi do płynności dużo brakuje. NB (narkotyk-B) się odezwała. Napisała, że miała romans, ale udało się jej z niego wyplątać. - Nigdy więcej romansów - napisała. - Co rozumiesz, pod pojęciem romans? - zapytałem. - Afera z żonatym facetem - przyszła odpowiedź po jakimś czasie, nie wiem, czy godzinach, czy coś. Jakby było mało, to dodała. - Ale spotkała mnie niespodzianka - napisała - jadę z tą niespodzianką na weekend. Jestem szczęśliwa. Nic jeszcze nie odpisałem, bo mi po głowie chodzi "ch.j Ci w d..". Nie wiem, czy wspomniałem, że ostatnio sporo

Małe rzeczy

Gorąco tu dzisiaj. Nie wiem, czy zdążę przed treningiem na siłownię. Nawet mi się znowu udało z mojej listy codziennej wszystko zrobić, to znaczy, z tych krótkich rzeczy, które staram się robić codziennie. To jednak dodaje zaufania do samego siebie. Nawet nie czułem fal lęku, czyli gorąca. Może dlatego, że i tak jest gorąco. Nawet, jak jest włączony wentylator, a ja bez koszulki, to i tak ciepło. A zmęczenia może nie czuję, bo już trzecią kawę piję. W każdym razie, postaram się utrzymać ten rytm robienia czegoś, bez zastanawiania się, czy to ma sens. To znaczy, zastanawiam się głównie, zanim się za coś nie zabiorę. Potem też, ale zastanawianie się potem ma trochę inny charakter. Wiem, że wtedy to nie lęk moimi myślami i emocjami kieruje, a przynajmniej mniej. NB (narkotyk-B) poszła chyba w zaparte, nie zgłasza się. Ja nie mam zamiaru się odezwać, to ona nie odpisała.

Nie chce mi się

Ostatnio coś nawet robię, ale nie chce mi się tu coś nic pisać, nie wiem dlaczego.

Trochę ruchu

Wczoraj nawet coś zrobiłem. Na przeszkodzie miałem tylko uczucie gorąca i coś nieokreślonego. Ale dlatego, że postanawiam sobie robić coś tylko przez określony czas, to łatwiej mi się za to zabrać. Łatwiej mi pomyśleć sobie "popiszę tylko 20" minut, niż "popiszę", nie określając limitu. Podobnie z innymi rzeczami do zrobienia. Wiem, że wytrzymam uczucie lęku przez krótki czas. I tak, gdy się już za coś zabiorę, to lęk trochę znika, często. Wiadomo, nie zawsze. Wczoraj paletki. Jak widzę ładne dziewczyny, to szkoda mi, że jestem sam, a z drugiej strony, to daje mi to trochę więcej spokoju, myślę sobie, więc nie rozpaczam. Idę zaraz na targ, kupić trochę owoców i jajek, od starszego farmera, któremu pomaga czasami jakaś młoda, pewnie wnuczka, często jakiś Aborygeni, który mówi "hi brother". Dzisiaj pewnie będzie gorąco, pożyjemy, zobaczymy. Po targu trening. Trochę ruchu dobrze mi zrobi.