Posty

Po prostu obserwować.

Każdy dzień to walka. Czasami na oślep. Wczoraj, czy kiedy to było, obejrzałem sobie coś o walce z depresją. Nie uważam, że mam depresją, jako tako, raczej mam ją jako efekt frustracji z powodu lęków, które odczuwam, które mnie czasami blokuję. Czasami, bo nie zawsze. Myślę, że to też jest ważne. Człowiek czasami przywiązuje dużą wagę do porażek, ignorując to, co udało mu się zdobyć. Gdy się uda przeskoczyć jakąś poprzeczkę, to trzeba ją podnieść, by móc biadolić, że nie wychodzi, albo po prostu z przyzwyczajenia. Takich poprzeczek jest oczywiście wiele, jedna jest do uczenia się nowych rzeczy, inna do relacji międzyludzkich, jeszcze inna do pracy, i tak dalej. Ale, do tematu. Ten facet na wideo o depresji powiedział, że należy walczyć z negatywnymi myślami. Jak przychodzi negatywna myśl, to trzeba jej dać kontrę, bo ona często jest bez sensu. - I tak mi z tego nic nie wyjdzie - bach, i co zrobisz. Ile razy mam takie myśli. Warto chyba wtedy się trochę wysilić i wysłać rakietę powietrz

Bity pies, to na pewno nie ja.

Tak mi się ostatnio skojarzyło. Jeśli ma się psa, pełnego radości, lubiącego się bawić, głaszcze się go, to ten pies wydaje się być beztroski i szczęśliwy. Co się jednak z nim stanie, gdy właściciel zacznie go bić, powiedzmy sobie pasem i kijem, dwa razy dziennie. Tak po prostu regularnie, bez powodu, bo ma zły humor, albo za jakiś drobiazg. Myślę, że po jakimś czasie zgubi się pewnie ta jego radość, albo przynajmniej spora jej część i zacznie się chować pod stołem, czy po kątach, zamiast się cieszyć na widok właściciela. Z beztroskiego stworzenia stanie się jakimś nieufnym i trochę ponurym zwierzakiem, używając tu ludzkich określeń. Gdy goście przyjdą i widzą zmianę, to można wtedy powiedzieć „o, mój pies dostał depresji, nie wiadomo skąd mu się to wzięło. Ma jakieś stany lękowe chyba.” A nawet wtedy, gdy się go przestanie bić, to myślę, że trochę to czasu potrwa, zanim nauczy się on znowu ufać. Widziałem takie psy. Interesujące, że większość ludzi uważa, że ich zachowanie różni się o

Raz w dołku, raz nie.

Siedzę w kafejce. Tu już drogi dzień świąt, to znaczy, kończy się. Sklepy w centrum pootwierane. Nikt się tu chyba specjalnie świętami nie przejmuje, jakoś się tego nie czuje. Ostatnie trzy dni były do tyłu, ale jak zwykle, dobrze mi zrobiło przyjście tutaj. Jak trudno czasami wyjść z domu. Najchętniej, to bym siedział na internecie i oglądał coś tam. Nawet nie chce mi się ćwiczyć do paletek, czy czytać czegoś sensownego, trochę jakbym miał znowu watę w głowie. Rano się więcej wyspałem, myślę, że mi to dobrze zrobiło. Chcę się lepiej nauczyć oceniać sytuację i wychodzić z dołka. Czasami może trzeba mi trochę odpoczynku. Nawet jak wiem, że jestem w dołku, to sama świadomość tego, że to tylko w głowie, nie pomaga. Włącza się schemat bezradności. Wiadomo, można z nim na siłę walczyć. Z drugiej strony, to myślę, że warto mieć też różne techniki, tricki. Robienie czegoś na siłę nie do końca funkcjonuje, przynajmniej w sporcie. Dlaczego więc miało by być inaczej z mózgiem? Robienie na siłę p

Podobno dzisiaj święta

Dzisiaj ciągle jestem jeszcze jakiś do tyłu, choć mi lepiej. Spałem trochę w ciągu dnia. Mój mózg stawia opór przed zajmowaniem się poważniejszymi sprawami. Fakt, dzisiaj święta, co chwilę o tym zapominam.

Trochę spokoju

Zjadłem pół opakowania witaminy B-complex, to trochę pomaga na afty. To znaczy, przesadzam, zjadłem może ze 3 na raz, parę razy w ciągu dnia. Mamy w klubie ostatnio płatne treningi. Zacząłem na nie chodzić, choć szkoda mi kasy. Z drugiej strony, to nie wiadomo ile jeszcze pożyję, więc co będę tak na każdym rogu oszczędzał, po knajpach nie chodzę. Trener jest dobry, grał w zawodowej lidze parę lat temu. Możliwe, że odrabiam trochę moje dzieciństwo, bo wtedy nie mogłem uprawiać sportu, stary uważał, że to strata czasu, pożyteczniejsze jest przekładanie desek na podwórku. Stary dostał skądś deski, leżały one w ogródku, ułożone w stertę, między nimi małe listewki, tak, żeby był przewiew. Przykryte blachą falistą. Co jakiś czas trzeba było te deski na nowo układać, bo coś się osunęło. Nie wiem co się z nimi stało, jak starzy się wyprowadzili do Niemiec. Pewnie zniknęły, jak wiele innych rzeczy. Nie było mnie tam wtedy. W każdym razie, mam jakieś tłumaczenie, żeby płacić za treningi, grupowe

Afty mnie wkurzają

Coś dzisiaj jestem do tyłu. To znaczy, od paru dni jestem zmęczony, afty mnie męczą, ale jakoś się trzymam dzięki kawie. Wieczorami szedłem pograć, rano mnie współmieszkaniec budził, bo on czasami wstaje krótko po piątej, a ja mam lekki sen. W każdym razie dzisiaj tu święto, do poniedziałku, więc nie ma gdzie pograć. Dobrze mi to zrobi, myślę sobie. Nawet nie jest gorąco, jesień idzie. Przedwczoraj chciałem zmienić klocki hamulcowe, bo coś mi tam zgrzytało, jeden się coś dziwnie zużywał. Zmieniłem z prawej strony, kapało ze mnie, bo to w środku dnia było, ponad 30C. Potem podnoszę samochód z prawej strony, tym trochę prostym podnośnikiem. Chcę założyć klocki, a okazuje się, że jeden bolec się zablokował. Po pierwsze to nawet nie wiedziałem, czy on może nie ma tak być, bo nie jestem specjalistą. Więc szukanie na internecie. Dobra, powinien się ruszać. Poszukałem nawet jak się go da teoretycznie wyciągnąć. Waliłem więc w niego, tłukłem się. Nikomu to pewnie nie przeszkadzało, bo tu i tak

Pocztówki myśli

Próbuję wyczuć moje lęki, wczuć się w nie, choćby po to, by wiedzieć jak je ugryźć. Czasami udaje mi się to, tak po prostu. Wiem, że muszę, bo stoję już plecami do ściany, gdy chodzi o zrobienie pewnych rzeczy, więc je robię. - Dlaczego się wcześniej za to nie wziąłem - mówię sobie potem - przecież to takie proste było, zajęło mi tylko pół godziny, a zabierałem się za to od miesiąca. Wiem, że tak często jest. Najtrudniej jest mi się zabrać. Interesuje mnie ten mechanizm, jak to działa. Wiem, włącza się jakiś schemat zachowania, on powoduje, że Amygdala daje sygnał do powstania objawów stresu, jak duszenie się, nacisk na klatce piersiowej, niepokój. Kiedyś mną jednak bardziej miotało. Teraz, może dlatego, że unikam pewnych sytuacji stresujących, jest mi może trochę lepiej, a może też duszę więcej w sobie? Obserwowanie emocji i reakcji organizmu, to trochę jak strojenie fortepianu. Trzeba się wsłuchać w struny, porównać je z innymi. - Co się dzieje, gdy pomyślę o zmianie klocków hamulcow