Posty

Czasami działa

Siedziałem sobie w kafejce i zastanawiałem się, czy dam radę zrobić coś sensownego, gdy wrócę do domu. Przeważnie kończy się to na tym, że siedzę jak baran przed internetem, jakoś niezdolny do zrobienia niczego. Chociaż, wczoraj udało mi się trochę poćwiczyć, nawet na gitarze pograć. Stosuję prostą technikę, która w niektórych sprawach funkcjonuje, w tych mniejszych. Po prostu pytam sam siebie, czy istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie, dlaczego mam pewnych rzeczy nie zrobić. Jak na przykład wyjąć w tym momencie pranie z pralki. -- Jestem zmęczony - mówi coś w mojej głowie. - Na tyle, że nie jesteś w stanie wstać i powiesić prania - pytam. - No nie - odpowiada ten głos. Więc wstaję i wieszam to pranie, pokonują przy tym jakąś tam wewnętrzną barierę Podobnie z poćwiczeniem, przez jakichś 20 minut, co nie jest w sumie wiele. - Weź się - mówię. Wtedy czuję jakieś dziwne uczucie, jakby smutek, jakbym sam siebie tłamsił? Myślę, że to moje lęki tak działają. Blokują mnie, swoimi sposobami,

Bezwład schematu emocjonalnego

Wczoraj byłem na paletkach. Mało ludzi było, więc grałem cały czas pojedyncze, przegrywając prawie, że wszystkie. W niektórych brakowało mi paru punktów, myślę, że to też kwestia psychiki, nad którą pracuję. Starałem się analizować grę, nigdy wcześniej nie robiłem tego tak świadomie. Zastanawiałem się nad słabościami przeciwnika, nad moimi, próbowałem moimi mocnymi punkami atakować jego słabe. Myślę, że można to przenieść na normalne życie, znaczy się moje. Moim przeciwnikiem są moje lęki. Jakie są ich słabe punkty, jak je obejść, jak z nimi wygrać? Ostatnio obserwowałem jak to działa, że lęki powodują jakiś tam rodzaj zachowania u mnie, czy że robię się smutny i bezradny. Stwierdziłem, że to po prostu schemat zachowania i nie mam ochoty wpadać w smutek. W tym momencie czułem, jak ogarnia mnie jakaś bezwładność, potrzebna mi była energia, jak przy ćwiczeniach fizycznych, żeby nie dać się temu schematowi. Myślę, że tak to działa. Gdy nadchodzi stary schemat, lęku, albo smutku, to żeby m

To nie góra z czubkiem w chmurach

Coś się obudziłem w nocy, może to zbyt późna kawa, albo zbyt dużo kawy? Przegrałem wczoraj na treningu z Z, jak jestem za powolny, to mnie on bije na głowę. Czasami z nim wygram. Projektuję to oczywiście na moje postępy w walce z lękami, jakże by inaczej. Wygrałem za to z SH, ale oczywiście, nie jest to takie ważne, jak przegrana z Z, choć ogólnie, to SH gra dużo lepiej niż Z, przynajmniej w podwójnej. U mnie liczą się przegrane. Coś w mojej głowie zaczęło się robić smutne, po tej przegranej, ale nie dopuściłem do tego. To nie żadne zawody, tak sobie graliśmy. Więc dlaczego mam być smutny? To po prostu automatyczna reakcja. Pomogło. Staram się robić swoje, choć dzisiaj do tyłu trochę, czyli normalka. - Co z tego - mówię sobie - do przodu, czy do tyłu, rób swoje. Trochę mnie dusi, trochę niepokój, czyli normalka. Staram się uczyć przejść jakoś przez te moje różny obezwładniające trochę stany. To trochę jak w tych grach. Czytam ostatnio książkę o podejściu mentalnym, do gry "Winning

Zebrać się rano.

Późno dzisiaj dotarłem do kafejki, bo jakoś nie umiałem się pozbierać. Rano nic nie ma sensu, jestem zmęczony, jakiś taki. A potem myślę sobie, że dzień znowu za krótki. Dlaczego tej myśli nie mam rano, nic mi nie mówi "Weź, po południu będziesz żałował, że rano się nie umiałeś zebrać". Tyle, że coś tam rano zawsze zrobię, z mojej listy. Niewiele, ale zawsze coś. Byłem przedtem na siłowni, trochę poodbijać o ścianę, czy poskakać. To dobrze mi robi, trochę się poruszać. Wczoraj po treningu poszliśmy z A i R, hindusem, do jakiejś innej restauracji, niż normalnie i na kawę. Sam to w sumie zaproponowałem, bo nie chciało mi się wracać do domu. Wiadomo, szkoda mi kasy na takie restauracje, choć one nie są drogie, ale z drugiej strony, to dlaczego mam być taki skąpy? Mama B, u którego mieszkam, miała ostatnio problemy ze zdrowiem. Teraz wyszło, że to rak. Mają ją jutro operować, to będzie więcej wiadomo. Kto wie, co tam się we mnie czai, ile lat jeszcze pożyję. Co będę sobie żałował

Tak sobie

Jakiś trochę dziwny jestem. Ale byłem w kafejce, to mi zawsze dobrze robi, potem na paletkach potrenować. To też mi przeważnie dobrze robi, popatrzeć trochę na to co jest  w pobliżu ;)

Amygdala a demony

Byłem dzisiaj odebrać okulary, u tej ładnej okulistki. Pozostała po tej wizycie lekka smuga smutku. Takie życie. Jakby była starsza, albo ja młodszy, to bym się może bardziej starał. Jakbym nie miał lęków, to tym bardziej. Nie wydawała się być mną zainteresowana. Pisze ona piosenki i gra na paru instrumentach, tego się dowiedziałem. Demony w głowie. Tak mi to znowu przyszło do głowy, bo akurat piszę w mojej książce o Amygdali. Jak ktoś wierzy w demony, czy inne takie, siedzące w głowie, to przynajmniej wiadomo gdzie one są. Gdy się wytnie Amygdalę (ciało migdałowate) to przestaje się czuć lęk. To znaczy, demony, o ile są, to siedzą w Amygdali. Niestety, nie wierzę w jakieś tam istoty, siedzące w mojej głowie. Coraz trudniej jest w nie wierzyć, gdy z każdej strony neurobiologia pokazuje jak to działa. Kiedyś było to dużo prostsze. Przyszedł lekarz, jak ktoś miał silną padaczkę i po prostu wyciął mu Amygdalę. - Niepotrzebna chyba - stwierdził. I cak, wykroił ją. Zdziwiłem się, że do dzis

Emocje nie są niezmienne

Im dłużej się nad tym zastanawiam, im więcej sobie o tym piszę, tym bardziej wyraźny jest obraz tego wszystkiego, emocji, reakcji, bólu, lęku, smutku. Większości oczywiście nie rozumiem, o wielu rzeczach na pewno nie mam pojęcia, ale moje podejście niewątpliwie się zmieniło. To co się ze mną dzieje, było dla mnie kiedyś zupełnie niezrozumiałe. Coś mnie bolało, nie wiedziałem co, czułem głęboki smutek, chciałem się zabić, czułem się bezradny. Robiłem różne zwariowane rzeczy, narażając swoje życie i zdrowie. Emocje, te które miałem, były jakie były, bo jestem popieprzony, uważałem. Owszem, nadal mam ich wiele, lęku, bezradności, tyle, że teraz wiem, że to wyuczone, w dużej mierze, schematy reakcji. Reakcje emocjonalne nie różnią się wiele od jazdy na rowerze. Zostały one zapamiętane, w Amygdali, Hipokampusie, Thalamusie. Ktoś wspomina starą miłość, dlatego, że tak mu się to w głowie utrwaliło, pogłębia się, poprzez powtarzanie. Jest się nagradzanym dopaminą za wspominanie. Jak alkoholik