Posty

Szachy

 Obejrzałem sporo łatwych partii szachowych, komentowanych przez tego GothamChess. Myślałem, że przez to poprawię się w moich zadaniach szachowych, ale wygląda na to, że rozwijam się w niewłaściwym kierunku, to znaczy, mam negatywny przyrost punktów, jak to się teraz mówi. Nie przejmuję się tym za bardzo, tym bardziej, że nie gram z nikim, tylko z komputerem, na najłatwiejszym poziomie. Tak się tylko bawię tymi szachami. Interesujące jest takie inne spojrzenie na tą grę, bo gościu fajnie komentuje, a sam jest dosyć dobry. Za to ten mindmap ułatwia mi trochę pisanie książki, bo łatwiej na nim zobaczyć co i jak. Mam nadzieję. Chcę ją skończyć na tyle, żebym mógł się czym innym zająć, a w tym samym czasie robić jakieś korektury. I tak chodzi mi głównie o to, żeby skończyć, czy ją kiedyś wydam, to nie wiem. Jeśli już, to pewnie za własne pieniądze. Interesujący jest proces walki z samym sobą, z różnymi wewnętrznymi oporami i temu podobne.  Spotykam się z dobrą kumpelką niedługo, w parku. Z

Poranek, mindmap i czereśnie

Obraz
 Wieczorami oglądam sobie "Zgadnij ELO", na YT, czyli Gotham, czy jak mu tam jest, komentuje krótkie partie szachowe, które posyłają mu jego subskrybenci i próbuje zgadnąć jak dobrzy są w szachach. ELO to ilość punktów rankingowych. Nawet nie wiem dlaczego lubię na to patrzeć, ale jest to emocjonalnie neutralne, nie muszę się przejmować akcją, czy pytaniem, czy jakiś ulubiony zawodnik coś tam wygra albo przegra. Poza tym, to powoli coś tam rozumiem z tych szachów. Powiedzmy sobie, bardzo powoli. Dzisiaj rano miałem lekki dołek, znowu uczucie samotności to i tamto. Zastanawiam się jak to się dzieje w głowie, jakie sieci neuronowe są pobudzane, czy osłabiane. Samotność, to w sumie pojęcie subiektywne. Podobnie z wieloma innymi emocjami. Jak to się mówi, w porównaniu do średniej światowej (czyli ziemskiej) to żyje mi się w miarą wygodnie. Ograniczenia jakie mam są w dużej mierze w mojej głowie. Pisanie książki jakoś lepiej idzie, przez to mind-map, która trochę struktury nadała

Lichess i mindmap

 To pisanie książki stanęło ostatnio trochę, tyle, że dzisiaj zainstalowałem sobie program do mind-map, czyli taki, którym można wpisywać pomysły w postaci jakiejś struktury. To wygląda najczęściej jak jakieś dziwne drzewo. To mi chyba trochę pomogło, choćby psychicznie, bo teraz spisuję sobie najpierw te tematy które chcę poruszyć i gdzie o nich chcę pisać. Poza tym, to dla rozrywki zacząłem sobie rozwiązywać zadania szachowe, na lichess.org. Tak sobie coś tam dłubię i może się nawet nauczę jakiegoś otwarcia. Kiedyś, za dziecka grałem w szachy, ale nie miałem pojęcia co robię, więc było to głównie frustrujące. Teraz oglądam sobie jednego gościa na YT, Gotham, czy jak mu tam jest, który bardzo fajnie opowiada. Wiele się nie nauczę, ale rozrywka. No właśnie, nie gram, ale dzisiaj pomyślałem, że zagram z komputerem, na tym lichess. Coś źle kliknąłem i okazało się, że gram z człowiekiem. Przegrałem z kretesem. To znaczy, coś tam nawet mi się udawało, ale popełniłem za dużo błędów. Potem j

Nic nowego

Pogoda nawet spoko. Chodzę na ściankę, piszę tą książkę. To znaczy, wyrzuciłem już 80%, żeby kiedyś mieć szansę resztę do porządku doprowadzić. Na ściance dosyć fajnie, ale sauna w klubie z siłownią czynna jest tylko 3 razy w tygodniu. To znaczy, ta najbliżej. Nadal sporo ludzi zaraża się covidem. Dzisiaj byłem na pilates. Też fajne.

Na poważnie?

 Wczoraj odwiedziłem byłą sąsiadkę, zjedliśmy razem śniadanie, czy brunch. Była tam też jedna jej kumpelka. Chłopak sąsiadki pojechał na swoje urodziny z kumplami do Amsterdamu. Oni mu chyba ten wyjazd zafundowali, czy jakoś tak. W każdym razie to fajnie było. Była sąsiadka studiuje coś w rodzaju psychoterapii, więc gadaliśmy też trochę na różne takie temat. Ona opowiadała o swojej matce, której ojciec był w wojsku, w czasie drugiej wojny światowej. Zastanawiała się, czy miało to wpływ na podejście do problemów jej mamy. Mówiła "skoro dziadek przeżył, jak koło niego ludzie umierają, to może nie traktował poważnie problemów mamy?". Chodziło jej o to, że jej mama nie potrafi rozmawiać o sprawach emocjonalnych. Takie to, drugie pokolenie powojenne. Tak rozmawialiśmy o tym, jak to się ludzie zmieniają, jak dorastają, jak zmienia się ich podejście do rodziców. Jej mama zawsze jej daje coś do jedzenia, jeżdżąc czasami spory kawał drogi, by to kupić. Tak chyba pokazuje swoje uczucia

Trochę sportu

 Wczoraj byłem na paletkach, pośmiałem się z H, z którym sobie bez biegania coś tam ćwiczyliśmy. On miał covida w zeszłym tygodniu. Mówił, że spore bóle, w okolicach klatki piersiowej i ramion. Brał środki przeciwbólowe co 6 godzin. On jest raczej twardy, tak, więc pewnie go musiało ostro boleć. Wczoraj też nie był jeszcze całkiem mocny.  Dzisiaj byłem na ściance, ćwiczę sobie tam trochę na tej desce, powoli, bo jestem cienka dętka. Piszę dalej książkę. Ciekawe, jak się tak spojrzy na to, co kiedyś było, to inaczej się pewne rzeczy widzi.  Tu cudna pogoda. Wysokie temperatury mi nie straszne, bo po tych w Australii, gdzie w nocy spokojnie koło 20, a w ciągu dnia ponad 30.  Jem dużo pomidorów, nawet nie ekologicznych, bo te jeszcze drogi. Kupuję normalne, wystawiam na parapet i po dwóch dniach na słońcu są całkiem dobre.

Ruscy POW

 Oglądałem znowu trochę wywiadów z ruskimi żołnierzami, jeńcami wojennymi. Powoli zaczyna się to jednak robić monotonne. Oni nic nie wiedzieli, dali im rozkaz, to przyjechali. Niektórzy przyznają, że najechali oni, to znaczy, Ruscy, na obcy kraj, jak naziści, niszcząc wszystko i zabijając ludność cywilną. Część używa dobrze znanego argumentu "taki miałem rozkaz". Wiadomo, po części można to rozumieć. Po pierwsze to część może rzeczywiście się nie interesuje co się dzieje w świecie, mam też takich znajomych w Niemczech. Po drugie, to dali im za tą "misję" sporo kasy, bo zarabiając czasami tyle przez miesiąc, ile przez rok, jak są z jakiejś zapadłem wioski. Czasami zarabiają tyle, co przez pół roku, bo niektórzy mieli w miarę dobrą pracę.  Mogą zadzwonić do rodziny i wtedy też standard. Matka płacze, Ruski mówi, że u niego wszystko w porządku, wszystko dobrze. Nie wspomina, że udało mu się przyczynić do zrujnowania kawałka kraju. Potem dziennikarz pyta tą matkę, czy o